Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73537

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie lubię psów oraz boję się ich.
Zapach psa (szczególnie w małym mieszkaniu, szczególnie z dłuższym włosem/sierścią) od zawsze odbieram jako smród gorszy od gnojówki. Być może mam to po mamie, ma dokładnie te same poglądy w tej kwestii. Obecnie, kiedy jestem w ciąży, dodatkowo ten zapach powoduje, i tak już denerwujące, mdłości.

Niestety, być może szczekające bestie wyczuwają, że ja to z tych co nawet muchy nie skrzywdzi, i upodobały sobie okazywać radość na mój widok (szczególnie te bardziej lub mniej znajome).

Drogi Czytelniku Piekielnych, a w szczególności Psiarzu, przeczytaj proszę ku przestrodze (o dziwo wiem, że takich jak ja jest więciej).


1. Lubię swoje ażurowe sweterki. Lubię też mieć rajstopy w całości. Nie pogardzę też czystymi spodniami. Więc z łaski swojej trzymaj tego psa, albo naucz go że skakanie na każdego kto się pojawi w jego polu widzenia nie jest fajne. Szczególnie jak ten ktoś się boi. I to, że pies się cieszy nie jest wytłumaczeniem. Ja nie cieszę się wcale. Tak samo - to że wszyscy to uwielbiają, nie znaczy że i ja muszę być zachwycona. I nie jest fajne, kiedy powtarzam ci to kolejny raz, a ty z obrażoną miną mówisz "No już dobrze, przecież nic się nie stało".

2. Nie, mimo że mam czas i pracuję w domu, NIE WYPROWADZĘ Twojego psa w czasie Twojego romantycznego weekendu w Jurze. Nie dam się wziąć na litość, że bilety już masz kupione, pokój zabukowany, dzwoniłeś do każdego, nawet do Papieża i Prezydenta, i nikt nie może. Co mi szkodzi? NIE WEJDĘ sama do mieszkania, w którym znajduje się pies. Nie pójdę z nim na spacer, bo SIĘ BOJĘ. Nie wezmę za niego odpowiedzialności, nie będę po nim sprzątać. Że niby ja się na ciebie wypinam, mimo że nic nie robię (swoją drogą, masz ciekawe podejście do pracy w domu), nie chcę ci pomóc? To ty się wypinasz na mnie, olewając to o czym ci wiele razy mówiłam.

3. Jeśli umawiam się z Tobą na spacer po parku, to nie zabieraj psa nie informując mnie o tym. Dla mnie jego obecność to problem. I tak, mówiłam o tym.

4. Jeśli wpadam do Ciebie, i siadam na kanapie, fotelu czy krześle, nie mam zamiaru "całować się" z Twoim psem, który właśnie z prędkością światła władował się na mnie i zaczyna mnie lizać po twarzy. Nie chcę się z nim siłować i go zrzucać, więc wstaję i wychodzę. W skrajnym przypadku w drodze do drzwi wyrzygam Ci się w łazience. Przesadzam? Nie, to znów Ty olałeś moje słowa.

5. Jeśli mnie czymś częstujesz, to oczywiście chętnie przyjmę posiłek, ale nie koniecznie pies musi mi się ładować do talerza. Wtedy na pewno odmówię. To, że pies żebra, to Twoja wina. Już wolę, żeby pies zjadł moją porcję, niż miałabym z nim dzielić talerz. I nie oburzaj się tak. Proszę bardzo, jak Ci nie pasuję, mogę wyjść. I tak, tyle razy Ci mówiłam, że nie lubię psów. A i po drodze zahaczę o łazienkę, w celu wiadomym.

6. Jeśli mam wejść na Twoją posesję, zamknij psa. I nie zerkaj na mnie jak na idiotkę przez firankę, mimo że przyciskam dzwonek już po raz dziesiąty. Dopiero jak dzwonię na Twój telefon, łaskawie ruszasz tyłek do zwierzaka, szepcząc pod nosem: "Każdy wchodzi i jest dobrze, a ta jak zawsze wydziwia".


Drodzy Piekielni, mogę wymieniać jeszcze długo... ale już mi się historyjka sporo przeciągnęła. Psiarze (wiem, że jest was sporo na portalu, patrząc po wpisach), zastanówcie się nad tym. Mam nadzieję, że was powyższe sytuacje nie dotyczą, ale pomyślcie, czy nigdy was to nie spotkało?

ogary (psy) piekielne

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (49)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…