Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74356

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To jest historia nie za długa, ale za to z kilkoma piekielnościami. Nie dotyczy ona mnie bezpośrednio. Uważam jednak, że można ona coś Wam, drodzy czytelnicy piekielnych uświadomić.

Mały chłopiec źle się czuje, kaszle. Matka zgłosiła się z nim do nocnej opieki lekarskiej (taka przychodnia czynna w nocy dla wszystkich, bez rejestracji). Tam dziecko dostaje syrop wykrztuśny i witaminy.
Dziecko podobno ciężko oddycha (nie wiemy jak ta "ciężkość" jest "ciężka"). Matka chce wezwać lekarza do domu, ale ten poleca jej przyjechać do siebie. MOPS negocjuje i lekarz dla świętego spokoju przyjeżdża.

Wypisuje skierowanie do szpitala (przypuszczam, że też dla świętego spokoju - tak się czasem robi). Chłopiec z mamą trafiają do szpitala, gdzie lekarz izby przyjęć pisze receptę na antybiotyk (nie zaskoczyłbym się gdyby też dla świętego spokoju) i odsyła ich do domu, aby zdrowieć.

Później w domu dziecko zaczyna bardzo kaszleć, dusić się i umiera. W domu, po reanimacji prowadzonej przez zespół ratownictwa medycznego.

Potem już lawina łańcuchowa: programy interwencyjne, prokuratura, protesty przed szpitalem. Płacz przed kamerą. Lekarka traci stanowisko, zostaje zawieszona.
Najpierw jakiś konował daje witaminy i syrop prawoślazowy. Inny nie chce przyjść, no ale dzięki MOPSowi się zjawia i daje skierowanie do szpitala. Tam mówią, że szpital niepotrzebny, dają receptę i wywalają do domu. Matka w mediach twierdzi, że gdyby ta okropna lekarka chociaż zdjęcie płuc zrobiła, to by dziecko żyło.
Za kilka dni są wyniki sekcji:

Śmierć w wyniku zadławienia się zatyczką od długopisu.
(Dodam tylko, bo może to być niejasne, że zadławiło się w domu pod opieką mamy, tuż przed śmiercią).


Piekielności sami możecie sobie wywnioskować. Jednakże gdy słyszycie o jakiejś aferze medycznej, to zanim zaczniecie się oburzać na ochronę zdrowia, to weźcie dwa głębokie wdechy i poczekajcie na rozwiązanie sytuacji. Media przedstawiają nam te fakty, które są chwytliwe. Nie wierzę w ich obiektywizm.
A historia tego chłopca to jedna z wieeeeeelu podobnych.

EDIT: Chłopiec nie dusił się zatyczką kilka dni. Chłopiec miał zapalenie oskrzeli przez kilka dni. Nałożył się na to nieszczęśliwy wypadek w postaci zadławienia. Skąd wiadomo, że tuż przed śmiercią? Wynik sekcji zwłok. Dużo da się określić.
Lekarzom nie zostały postawione żadne zarzuty przez prokuraturę.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (301)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…