Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74980

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niestety kolejna historia z pracy. Tym razem o chamstwie i dowartościowywaniu się poprzez gnojenie innych.

Stoję sobie na kasie, ok 10-15 minut do końca mojej zmiany. Kolejka do kasy umiarkowana (stoi jakieś 4-5 osób), oprócz mnie obsługuje jeszcze koleżanka na kasie obok. Po skończeniu kasowania klienta, mówię standardowe "zapraszam kolejną osobę z kolejki do kasy".
Pani z dużym wózkiem patrzy na mnie, widzę, że słyszała co powiedziałam, ale ani drgnie. Myślę, że może się zamyśliła, więc wołam jeszcze raz, że zapraszam do kasy.
Pani dalej soi i patrzy na mnie zamiast podjechać pod kasę. Inna osoba stojąca za nią zwróciła jej uwagę, żeby podeszła do kasy i dopiero wtedy pani podjeżdża z zakupami, wyciąga na ladę różności typu ceramiczne formy do ciasta, szklane klosze itp, ja tymczasem przygotowuje reklamówki do pakowania

W pewnym momencie pani rzuca:
-A tego nie chcę, bo nie widziałam...
i coś mruczy pod nosem, nie zrozumiałam co, więc dopytuję:
- Z tego chce pani zrezygnować tak?
A ona do mnie jak nie huknie
- No mogłaby się pani obudzić, przecież pokazuję, nie?
Koleżanka spojrzała na mnie wzrokiem pod tytułem "no to ci się trafiło". Postanowiłam nie wdawać się w dyskusję z panią i odłożyłam rzecz z której zrezygnowała. Ponieważ skończył nam się papier do pakowania szkła, to każdy delikatny element pakowałam w osobne reklamówki. Gdy Pani to zobaczyła pyta się mnie:
-A papieru to w tym sklepie nie ma?
Ja na to, że niestety się skończył, ale każdą rzecz spakuję osobno. No niestety taka odpowiedź pani nie zadowoliła i zaczęła kolejną tyradę:
- Co to za sklep! Wszędzie mają tylko nie tu! A pani to chyba pierwszy raz na oczy ceramikę i szkło widzi! Ja chcę po dwie reklamówki na każdą rzecz!
Pomyślałam sobie "ok, papier powinien być, ale nie ma, to dam te reklamówki", ale kiedy sięgnęłam po ceramiczna formę do pieczenia, żeby ją zapakować, pani znów na mnie huknęła:
-Niech pani tego nie rusza! Ja sobie to sama zapakuję!

Szczerze mówiąc, miałam jej ochotę coś powiedzieć na temat jej tonu, ale ugryzłam się w język, w sumie miałam za kilka minut kończyć pracę. Więc po prostu położyłam kilka reklamówek na ladzie i spytałam czy Pani ma coś jeszcze do skasowania. Ona ani be, ani me, tylko zawija te swoje rzeczy. Kiedy skończyła podałam jej tylko kwotę do zapłaty, oczywiście pieniądze rzuciła jak psu kość. Kiedy wydałam jej resztę i paragon, zabrała swoje rzeczy i poszła sobie nie odpowiadając oczywiście na moje do widzenia.

Po skończonej pracy spotkałam w kantynie 2 koleżanki, wiec opowiedziałam im o tej sytuacji. Wtedy jedna powiedziała, że kiedyś obsługiwała babkę, która gdy jej się nie spodobało, że jedna kasa jest nieczynna i trzeba podejść do drugiej, zwyzywała ją od "marnych sprzedawczyków" i rozkazała się obsłużyć, bo ona z zakupami za 1200 zł nie będzie szła do drugiej kasy. A poza tym tyle pieniędzy co ona u nas jednorazowo zostawia, to taka "marna sprzedawczyni" nawet nie zarabia na miesiąc. Po opisie wyglądu pani z dużym prawdopodobieństwem stwierdziłam, że to ta sama, z którą ja miałam wątpliwą przyjemność się dziś zetknąć.

Na koniec napiszę tylko, że zastanawiam się jakim żałosnym stworzeniem trzeba być, żeby czuć się lepszym i gnoić drugą osobę tylko ze względu na wykonywaną pracę i zarobki. Ciekawa też jestem komentarzy, bo często czytam, że takim osobom powinno się odmawiać obsługi. Tylko czy na pewno wywołanie awantury w czymkolwiek tu pomoże, czy tylko przeciągnie niemiłą sytuację? Mi się wydaje, że takie osoby nie warto próbować uczyć kultury i szacunku do innych, bo to i tak żadnego pozytywnego efektu nie przyniesie.

sklepy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 298 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…