Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Spaliłam garnek.

No cóż - zdarza się najlepszym.

Przysnęłam w zamkniętej sypialni, wstawiona zupa wyparowała, pozostałe na dnie garnka warzywa i mięso się zwęgliły. Kiedy się zorientowałam, kuchnia i salon były już nieźle zadymione. Zapach spalonego białka pozostawiał też wiele do życzenia - to fakt.

Wyłączyłam palnik, otworzyłam balkon, włączyłam wentylatory - zrobiłam wszystko, co się w tej sytuacji robi. Uspokoiłam też i przeprosiłam sąsiadów, którzy wyszli na balkon zaniepokojeni wydobywającym się z mojego mieszkania dymem.

O sprawie bym zapomniała (no może nie do końca, bo przykry zapach jest wyczuwalny nadal), gdyby nie [s]ąsiadka z góry.

Po dwóch dniach od zdarzenia zaczepiła mnie, kiedy siedziałam na balkonie.

[s] Ale ten dym co tam u Pani był w sobotę, to nie do zniesienia! Ja miałam znajomych z Warszawy i się nie dało wytrzymać
[j] Przepraszam, garnek się spalił. Każdemu się może zdarzyć
[s] To nie garnek
[j] ???
[s] Ja się znam, tak nie pachnie spalony garnek!

Zapewniłam Panią jeszcze kilkakrotnie, że to garnek, że przez mięso zapach był tak nieprzyjemny. Przeprosiłam ponownie
Sąsiadka nie dała jednak za wygraną.

[s] Powinna Pani przyjść, uprzedzić (??!!), jakąś kartkę powiesić
[j] Przepraszam, ale jaką kartkę? Że planuję spalić garnek? W momencie, kiedy zorientowałam się, co zaszło, nic już nie mogłam zarobić na zapach, który Pani czuła.
[s] Trzeba było zamknąć okno.


Tak Kochani, kiedy macie zadymione mieszkanie nie ratujcie siebie i domowników przed uduszeniem. Zamknijcie okno, by zadowolić sąsiadów.

sąsiedzi

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (331)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…