Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75274

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Losując historie na piekielnych, trafiłam na kilka z nich mówiących o przykrych wspomnieniach z czasów szkolnych oraz o tym, jak to pozory mogą mylić. Dlatego chciałabym podzielić się z Wami historią, która miała miejsce na początku mojego liceum.

Pierwszego dnia, jak wiadomo ma miejsce wystąpienie dyrekcji i inne ceregiele po których uczniowie rozchodzą się do klas wraz z wychowawcami. Jako, że na rozpoczęciu roku, wszyscy w mojej klasie przyszli sami (bez rodziców), wychowawczyni stwierdziła, że nie będziemy tracić czasu na godzinie wychowawczej na "wieczorek zapoznawczy", więc wszyscy od razu mamy się przedstawić i powiedzieć coś o sobie i swoich zainteresowaniach. Wychowawczyni wyczytywała po kolei z listy każde nazwisko, trzeba było wstać i się zaprezentować. W końcu dotarła do Jessiki. Jessica miała typowo polskie, "szeleszczące" nazwisko. Jej wypowiedź trwała 5 minut i składała się z trzech, może czterech zdań. Widać było, że mówienie sprawiało jej dużą trudność, jąkała się, myliła końcówki itp.

Po tej sytuacji, niemal od razu Jessice została przypięta łatka patologii. Nagle część osób była pewna, że rodzice Jessiki piją i żyją na zasiłkach "bo kto jak nie patologia nadaje dziecku obcojęzyczne imię?", jej problemy z wymową zostały zaklasyfikowane jako niedorozwój a zwykłe, naprawdę zwykłe, schludne ubranie jako znak biedy. W klasie szybko utworzyły się grupki, które trzymały się razem, a Jessica była sama. Przyznam szczerze, z ręką na sercu, że sama poszłam stereotypem i nie byłam chętna do rozmowy z nią.

Taka sytuacja trwała do pewnej lekcji religii. Praktycznie cała moja klasa była z niej zwolniona, więc te lekcje spędzaliśmy w bibliotece. Jessica zainteresowała się książką, którą czytałam w języku angielskim i od słowa do słowa zaczęłyśmy rozmawiać i co się okazało?

Matka Jessiki była Amerykanką, która wyszła za mąż za Polaka. Jessika razem z rodziną musiała przeprowadzić się do Polski, z powodów problemów rodzinnych po stronie jej ojca. Nigdy wcześniej nie miała styczności z Polską, języka liznęła trochę w domu. Rozumiała to co się do niej mówi, umiała też nieźle czytać po polsku, ale mówienie sprawiało jej dużą trudność. To, że na samym starcie została przekreślona przez klasę, było dodatkowym stresem. Po rozmowie z nią zrobiło mi się nieprawdopodobnie głupio.

W późniejszym czasie udało mi się zintegrować ją z częścią klasy, ale i tak było kilka osób które do końca szkoły ją szykanowały, często nawet znęcały się psychicznie i rozpuszczały krzywdzące plotki, nie zamieniwszy z nią ani słowa twarzą w twarz i ufając stereotypowemu myśleniu.

Ocenianie po pozorach to ludzka rzecz, ale te naprawdę potrafią zmylić. Sama czasem się na tym łapię. Wiem, że dzisiaj reakcje ludzi na choćby angielskie imiona budzą podobne skojarzenia z patologią, ale naprawdę, warto czasem choć trochę się zagłębić w temat i po prostu porozmawiać z daną osobą, zamiast dorabiać własną historyjkę o rzekomym życiu tej osoby z powodu jej niepospolitego imienia, ubioru czy zainteresowań.

pozory mogą mylić

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (239)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…