Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75335

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu opisywałam perypetie, jakie przeżywam z siostrą mojego partnera. Padło wiele pomysłów jakby tu ukrócić jej podbieractwo.
Problem rozwiązał się samoistnie i całkowicie bez mojego udziału.

Kim była nemezis szwagierki? Raczej czym ;) Była to niepozorna maseczka mocno oczyszczająca na bazie wyciągów z eukaliptusa i cedru. Jest bardzo mocna, więc można ją trzymać na twarzy tylko 5 minut, bo po tym czasie zaczyna podrażniać skórę - przekonałam się o tym na własnej twarzy, nie polecam, dwa tygodnie (minimum) doprowadzania się do normy.

Stoi sobie tubka w łazience, w moim koszyku i nikomu nie wadzi. Aż ty pewnego wieczoru słychać aferę, trzaskanie drzwiami.

Idę do kuchni, a tam teściowa pyta szwagierkę co ona za havno używa, że jej tak twarz poparzyło. Ta popatrzyła na mnie i nic nie powiedziała. Dopiero w łazience odkryłam co sobie zrobiła. Wzięła maseczkę (tubka stała inaczej i była upaprana resztką maseczki). No cóż, mogę tylko współczuć, hehe.

Dlaczego trzymała za długo? Bo z opakowania starła się nalepka z informacją jak długo można trzymać maseczkę. Mnie to niepotrzebne, bo mam już to opanowane.

Teściowa do nikogo pretensji nie ma, moje kosmetyki są bezpieczne (od tego czasu nie ubyła ani odrobina, ale i tak mam je w pokoju), a podbieraczka chyba zrozumiała, że należy się pytać.

"kochana" szwagierka i zemsta maseczki

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 241 (259)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…