Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#7535

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to w czasie największych mrozów tej zimy. Obsługiwałam klientów na kasie, kolejki były dość spore. Wśród klientów miałam akurat bezdomnego mężczyznę, parę osób za nim stały dwie kobiety, które głośno komentowały wszystko i wszystkich dookoła. Bezdomny jest naszym stałym klientem, robi u nas zakupy codziennie. Jest to człowiek bardzo spokojny i kulturalny. Nigdy nie mieliśmy z nim problemów. Potrafił pakować zakupy ludziom starszym i często proponował pomoc przy dostarczeniu ich pod dom, z nadzieją na poczęstowanie choćby szklanką herbaty czy kawałkiem chleba.

Tego dnia sam jego widok wzbudził odrazę u w/w pań trajkotek. Odsunęły się na odległość metra i zaczęły wachlować gazetami, dając do zrozumienia, że coś im tu śmierdzi. Bezdomny wypakował swoje zakupy - przeceniony chleb i dwie najtańsze konserwy. Przywitał się grzecznym "dzień dobry" i zagadnął na temat pogody. Jak zawsze płacił drobniaczkami, więc czekałam cierpliwie aż odliczy wymaganą kwotę. W międzyczasie wywiązała się taka rozmowa w kolejce:
-Co za smród! - narzekała jedna z trajkotek - czemu taki syf ma prawo wstępu do sklepu?
- A jakie łapska ma brudne! Ja bym nie miała odwagi wziąć od niego pieniędzy! - dodała druga.
Kobiety rozmawiały na tyle głośno, że bezdomny wszystko słyszał. Poczerwieniał z zażenowania i zaczął się mylić przy liczeniu klepaczków. Kobiety dalej ciągnęły temat:
- Pewnie kupił zagrychę do wódy! Patrz jak mu się ręce trzęsą! To na bank alkoholik! Co za wstyd!
Mężczyzna spojrzał na mnie bezradnie i powiedział cicho:
- Pani kochana ja od 10 lat nie piję.
- Nie musi mi pan tłumaczyć, ja rozumiem - pocieszyłam go. - Proszę nie zwracać uwagi na to co mówią, tylko pan wie jakim jest człowiekiem.
Kobiety słysząc to aż zasyczały ze złości. Nie mogły podarować tego, że ich nie popieram. Czułam, że mi się oberwie.
- Niech pani obsługuje a nie gada! Ile można tu stać? - zaczęły mnie upominać (stały może dwie minuty).
Poprosiłam bezdomnego o wysypanie pieniążków na kasę i sama zaczęłam je liczyć. Chciałam mu już oszczędzić tych przykrości. Po przeliczeniu okazało się, że brakuje mu 11 groszy.
- Brakuje 11 groszy, ale proszę się tym nie przejmować. Kiedyś pan doniesie - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuję! Zaraz oddam, obiecuję! - zapewniał mnie solennie.
- Odda! Bardzo śmieszne - zaśmiała się złośliwie jedna z kobiet -ciekawe skąd weźmie! Pani mu nie wierzy, bo przez takich jak on tylko manka sobie pani narobi!
Mężczyzna speszył się i bardzo szybko opuścił sklep. Postanowiłam nie darować tego tym babom:
- Może jestem tylko kasjerką, która nie ma prawa zabierania głosu, ale to co panie tu przed chwilą urządziły było próbą przeszkodzenia klientowi w dokonaniu zakupów w naszym sklepie. Obraziły panie naszego stałego klienta i nie mogę dopuścić do tego, by to się kiedyś powtórzyło. Pragnę podkreślić, że wszyscy klienci są u nas traktowani jednakowo. A ten pan mimo, że nie ma gdzie mieszkać zachowuje się zawsze bardzo miło i kulturalnie. - powiedziałam to cicho i spokojnie wyraźnie akcentując słowo "kulturalnie". Kobiety najpierw zaniemówiły a potem stwierdziły "że one tak tego nie zostawią". Delikatnie mówiąc - podpadłam im. W trakcie naliczania im zakupów nie odezwały się do mnie nawet słowem, mimo tego, że starałam się je obsłużyć bardzo uprzejmie, nie szczędziłam im słów "proszę" i "dziękuję", a nawet się uśmiechałam jak do każdego innego klienta. Miałam nadzieję, że zmiękną. Nic z tego. W między czasie wrócił bezdomny oddać swój dług:
- Bardzo dziękuję i przepraszam, że tak długo ale musiałem jeszcze nakarmić kota, który wałęsa się u was po placu. Nie mogłem go zostawić bez jedzenia w taki mróz.
Po tych słowach poprosił stojącego obok ochroniarza o pozwolenie spędzenia tej nocy na terenie sklepu. Uzyskał takie pozwolenie (nasz sklep jest całodobowy a pracownikom jest szkoda takich ludzi w taka pogodę, więc gdy mamy pewność, że na zmianie jest fajny kierownik to nie stwarzamy problemów w takich sytuacjach).

Kobiety słyszały całą rozmowę i widziałam po ich zadowolonych minach, że wyczuły okazję do zemsty. Po spakowaniu zakupów udały się prosto do kierownika, a gdy ten nie przyznał im racji zadzwoniły gdzie trzeba i jeszcze tego samego dnia mieliśmy na głowie kierownika regionalnego i kierownika ochrony, którzy przyjechali ustalić, czy to prawda, że po naszym sklepie całą dobę wałęsa się tłum bezdomnych przeszkadzających w robieniu zakupów i urządzających libacje na sklepie i awantury. Zmyto nam głowy, wprowadzono nowe przepisy i zakazy i od tej pory nie jesteśmy już w stanie nikomu pomóc. A wszystko przez dwie trajkotki, które wolą by ludzie zamarzali na śmierć, niż przyznać się do braku kultury i do tego, że nie miały racji.

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1883 (2057)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…