Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75406

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z dziś.
Wizyta kontrolna u alergologa, jak co roku. Jestem umówiona na 10:30, ale muszę pojechać autobusem o 9, więc godzina czekania. Siedzę pod gabinetem w otoczeniu dzieciaków 4-12 lat i przeklinam się za brak słuchawek. Dlaczego?

Na jednym końcu korytarza wydziera się dziewczynka, w wieku wczesnoszkolnym. Krzyczy, bo jej starszy brat (?) zabrał jej książeczkę. Mama najpierw podnosi wzrok znad gazetki, upomina chłopca. Nie reaguje. Dziewczynka krzyczy dalej, zaczyna szarpać brata, który się śmieje. Leją się łzy, zwraca się do matki. Co robi rodzicielka? Totalnie zlewa sprawę i ignoruje własną córkę, twierdząc, że "przecież nic ci nie robi. Daj mi spokój".

Dzwoni mi komórka. Przyjaciółka. 9:40, ma lekcje, na pewno coś ważnego. Próbuję odebrać, ale w tym samym momencie przyczepił się do mnie chłopczyk [CH], 6-7 lat. Spogląda na mnie swoimi paczadłami i pyta:
[CH] Masz jakieś gry na telefonie? - mam. Naprawdę dałabym mu w coś pograć, ale muszę odebrać.
[J] Nie mam. Muszę odebrać telefon. - uśmiecham się i próbuję wstać. Obudziłam potwora.
[CH] JA CHCĘ GRY! DAJ MI POGRAĆ! - czemu towarzyszy szarpanie mnie i próba wyrwania komórki z ręki. Przybiega mamusia [M]. Zaczyna go uspokajać, patrzy na mnie jakbym próbowała go zamordować. Dzieciak krzyczy, tarza się po podłodze i płacze.
[M] Czemu mu nie dałaś tej komórki? Pograłby tylko. - telefon dzwoni drugi raz. Na pewno coś ważnego, ale nie odbiorę, bo kobieta WYCIĄGA RĘKĘ po mój telefon. Poza tym w tym hałasie i tak nie byłoby nic słychać. Dzieciak ryczy dalej, jego mama stoi nade mną z żądzą mordu w oczach. Sytuację ratuje pani doktor, wołając ją do gabinetu. Oddzwaniam. Przyjaciółka pyta mnie o ważniejsze zawody jeździeckie. Po kilku minutach rozmowy rozłączam się i siadam z powrotem. Kiedy ów chłopiec wychodził z gabinetu próbował mnie opluć i pokazał mi język. Jego mama go pochwaliła...

10:00. Obok mnie siada pani [P] z córką [C]. Warto zaznaczyć, że kobieta wyglądała, jakby wygrała 6 w Totka - droga torebka, buty, dobrze ubrana, dziewczynka zresztą również. Sytuacja jak z obrazka, widać, że się dogadują, grają w karty (chyba Czarnego Piotrusia). Wywiązuje się rozmowa.
[C] Mamusiu, a mogę dzisiaj nocować u Zosi?
[P] Nie, nie możesz.
[C] Dlaczego?
[P] Bo Zosia jest biedniejsza (?????) i na pewno złapiesz jakieś wszy albo inne choroby. Baw się z Kasią. Mama od Kasi jest adwokatem, a tata lekarzem...
[C] Ale Kasia jest przemądrzała! A Zosia miła!
[P] Zosia jest gorsza i zabraniam ci się z nią bawić!
[C] Zosia jest gorsza. - powtarza dziewczynka.
[P] Tak jest. - mama z zadowoleniem na twarzy wlepia wzrok w iPhone'a ignorując nieszczęśliwą córkę.

10:20, w korytarzu pojawia się mama z na oko 10-letnim synkiem. Ściąga mu kurtkę, pokazuje, gdzie ma usiąść, próbuje nakarmić. Na pełne oburzenia krzyki "mamo! Ja sam, ja sam!" odpowiada: ty jesteś za mały. AHA.

Szkoda tych dzieciaków. Nikt nie rodzi się zły, wszystko jest kwestią wychowania. Potem młodzież jest taka, a nie inna - nie szanująca cudzej własności, wyśmiewająca "gorszych od siebie", nieporadna życiowo... Od stycznia co tydzień na szczepienie, przedtem testy alergiczne. Aż boję się wiedzieć, jakich innych piekielności będę świadkiem...

służba zdrowia

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (381)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…