Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#75534

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się trochę zabawna i trochę piekielna historia z dzieciństwa.
Któregoś dnia poszliśmy razem z mamą do marketu po zakupy. Droga do sklepu wiodła obok garaży. Gdzieś w połowie drogi zobaczyliśmy,że na ziemi leży jakiś facet a nad nim pochyla się drugi. Podeszliśmy bliżej.
Mama zapytała co się stało. Na to mężczyzna odpowiedział,że zastał tamtego pana już leżącego na ziemi. Może zemdlał,może ma cukrzycę albo jeszcze coś innego. Wspólnie doszli do wniosku,że trzeba dzwonić po karetkę,bo jeszcze gość zamarznie. My nie mieliśmy przy sobie telefonu,ale miał go nasz rozmówca. Odszedł kilka metrów dalej i wezwał karetkę do nieprzytomnego.
Po tym telefonie stanęliśmy wokół leżącego i czekamy na ratowników. Akurat przechodził facet z psem i pyta co się dzieje. Odpowiadamy,że pan nieprzytomny leży i na erkę czekamy. Ten podszedł trochę bliżej i przyjrzał się naszej "ofierze".
- No,ale ja go znam - mówi. To mój sąsiad z bloku. Alkoholik nie z tej ziemi. Na pewno pijany a nie chory.
I wrzasnął: Kazik,wstawaj,bo policja już jedzie.
Kazikowi nie trzeba było tego 2 razy powtarzać - zerwał się aż nazbyt przytomnie ze słowami: Policja, jaka policja, gdzie policja? I zwiał.
Trzeba było widzieć głupie miny nas wszystkich. Pierwsza z konsternacji wyszła mama i powiedziała żeby każdy poszedł w swoja stronę,bo jak karetka przyjedzie to jeszcze zapłacimy za nieuzasadnione wezwanie. Tak też zrobiliśmy.
Do teraz kiedy widzę ludzi leżących na ziemi moja pierwsza myśl jest taka,że się takowy schlał i pomocy to on raczej nie potrzebuje...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…