Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75644

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprawa stara, sprzed kilkunastu lat, AD 2001.

Zapisując się na studia trzeba było wybrać język, który będzie nam towarzyszył przez pierwsze trzy lata studiów (podówczas studia były głównie jednolite, a nie najpierw licencjat, potem magister). Ponieważ angielski znałem, uczyłem się go prywatnie od czwartej klasy podstawówki pokierowałem się ułańską fantazją wybierając niemiecki i jako dodatkowy fakultet - rosyjski, którego się uczyłem w szkole średniej.

Potwierdziwszy w dziekanacie, że egzamin kwalifikacyjny z angielskiego mnie nie dotyczy, a z niemieckiego nie muszę go pisać, bo zaznaczyłem, że zaczynam od zera, olałem sprawę i czekałem na początek roku.

Czerwiec sobie był i przeminął, minęły wakacje, i jakież było moje zdziwienie kiedy przyjechałem na inaugurację roku i w swoim planie zajęć znalazłem: Język angielski - grupa początkująca.

Kolejną wizytę w dziekanacie i tekst wielkiej pani sekretarki, że: "Nie, nie mogę zmienić zajęć w trakcie trwania semestru" i "Nie, nie mogę się przenieść do grupy zaawansowanej, bo na teście nie napisałem niczego". Na moją uwagę, że w ogóle nie pisałem testu, bo ta sama pani mi powiedziała, że dla osób wybierających niemiecki nie jest to obowiązkowe, nastąpił wielki foch, a w końcu pani łaskawie stwierdziła, żebym wrócił jak będzie rozliczany semestr.

OK, niech jej będzie, poszedłem do lektorki, porozmawialiśmy sobie od serca, ustaliliśmy plan prac żebym "nie wypadł z obiegu", nie mając styczności z językiem angielskim przez cały semestr. Spoko.

Semestr się skończył, egzaminy zdane, rozliczenie, wizyta w dziekanacie. "Nie, nie może pan zmienić lektoratu w trakcie trwania roku". Co do cholery, wcześniej było, że w semestrze, semestr się skończył, nowy jeszcze się nie zaczął. O co chodzi?

No nic, chrzanić to, wrócę na koniec roku. Znów potuptałem do lektorki, która się niewąsko zdziwiła widząc mnie wracającego, ustaliliśmy co będę robił w kolejnym semestrze, spoko.

Niestety, na koniec roku okazało się, że zajęć zmienić nie mogę, bo coś tam, coś tam. W końcu sprawę porzuciłem i już do końca trzeciego roku chodziłem do lektorki lub lektora, z którym w danym semestrze powinienem mieć zajęcia i umawiałem się, że coś tam będę sobie robił w kąciku, a potem napiszę egzamin.

A o powodzie, dla którego okazało się, że nie można było utworzyć lektoratu z niemieckiego dla informatyków, dowiedziałem się dopiero pod koniec czwartego roku. Po prostu człowiek odpowiedzialny za lektorat niemiecki (nie wiem jakie stanowisko pełnił ten człowiek, ale nie był szefem zakładu, raczej po prostu koordynatorem przedmiotu), podpadł paniom z dziekanatu i w ramach zemsty wszystkich studentów kierowały na angielski, niby że studenci w ogóle niemieckiego nie wybierają.

I jaką trzeba było być mendą żeby robić coś takiego wszystkim studentom? Ja na swoich dokumentach podczas ich odbierania po obronie, znalazłem skreślony wybór niemieckiego i poprawione na angielski.

panie z dziekanatu

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (187)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…