Przebywam obecnie na wygnaniu na Wyspach Brytyjskich. Przypomina mi ono nieco studia - nie wiem, co tu robię, ale to robię i mi za to płacą.
Pomagałem tego dnia na instalacji bardziej fizycznie, niż zwykle - chłopakom ciężko szło, a sam nie miałem nic lepszego do roboty.
Uwinęliśmy się raz-dwa, dostałem podziękowania od grona za pomoc. I wszystko by było fajnie, ale przypałętał się jeden z tutejszych "ważniejszych", przy okazji o pochodzeniu hinduskim i pyta się mnie:
- Czy w Polsce jest tak słabo z pracą, że jedyne, co może robić inżynier po MSc (odpowiednik naszego magistra), to robić za fizycznego?
Niezbyt to kulturalne, ale odpowiedziałem pytaniem na pytanie:
- Czy w Indiach jest tak słabo z pracą, że trzeba mieć PhD (odpowiednik naszego doktora nauk), żeby móc stamtąd wyjechać do pracy w innych krajach?
Nie odpowiedział. Chyba się obraził.
Pomagałem tego dnia na instalacji bardziej fizycznie, niż zwykle - chłopakom ciężko szło, a sam nie miałem nic lepszego do roboty.
Uwinęliśmy się raz-dwa, dostałem podziękowania od grona za pomoc. I wszystko by było fajnie, ale przypałętał się jeden z tutejszych "ważniejszych", przy okazji o pochodzeniu hinduskim i pyta się mnie:
- Czy w Polsce jest tak słabo z pracą, że jedyne, co może robić inżynier po MSc (odpowiednik naszego magistra), to robić za fizycznego?
Niezbyt to kulturalne, ale odpowiedziałem pytaniem na pytanie:
- Czy w Indiach jest tak słabo z pracą, że trzeba mieć PhD (odpowiednik naszego doktora nauk), żeby móc stamtąd wyjechać do pracy w innych krajach?
Nie odpowiedział. Chyba się obraził.
Ocena:
277
(313)
Komentarze