W grudniu 2015 stwierdziłam, że wzrok mi się troszkę pogorszył. Dzwonię do okulisty w celu umówienia wizyty (NFZ). "Pani dzwoni w styczniu i się dowiaduje". No dobra.
Dzwonię w drugim tygodniu stycznia 2016 - wszystkie terminy do końca czerwca zarezerwowane - "Pani dzwoni w lipcu".
Prowadzę działalność gospodarczą. Za siebie i pracowników odprowadzam łącznie ok. 1500zł na zdrowotne (plus społeczne).
I tylko się zastanawiam jaki to ma sens, skoro i tak muszę chodzić prywatnie do okulisty. Akurat wizyta u tego lekarza to "jedynie" 100zł, ale jak sobie pomyśle ile inni ludzie czasem wydają na prywatnych lekarzy... Brak słów.
A jak to wygląda z drugiej strony barykady? Dlaczego tak szybko kończą się wolne terminy?
Dzwonię w drugim tygodniu stycznia 2016 - wszystkie terminy do końca czerwca zarezerwowane - "Pani dzwoni w lipcu".
Prowadzę działalność gospodarczą. Za siebie i pracowników odprowadzam łącznie ok. 1500zł na zdrowotne (plus społeczne).
I tylko się zastanawiam jaki to ma sens, skoro i tak muszę chodzić prywatnie do okulisty. Akurat wizyta u tego lekarza to "jedynie" 100zł, ale jak sobie pomyśle ile inni ludzie czasem wydają na prywatnych lekarzy... Brak słów.
A jak to wygląda z drugiej strony barykady? Dlaczego tak szybko kończą się wolne terminy?
Ocena:
174
(198)
Komentarze