Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#76185

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W brązowym płaszczu, posuwistym krokiem zmęczonego człowieka,
wczesnym rankiem piątego dnia zimowego miesiąca grudnia pod krytą wiatą łączącą oba skrzydła przystanku czekał na autobus spacerując zmęczony Scorpion.

Scorpion ponad wszystko nienawidził stężenia chamstwa, a dziś wszystko zapowiadało niedobry dzień, ponieważ woń chamstwa prześladowała Scorpiona od samego rana, kiedy wyszedł z imprezy średnio wyspany(przez "doimprezowywujących" od czwartej nad ranem gości).
Miał wrażenie, że chamowy aromat sączy się z moherów przepychających się bez słowa "przepraszam" po oblodzonym chodniku, że z wydzielanym przez pasażerów odorem potu i skórzanego rynsztunku miesza się zapach znienawidzonych chamów.
Czekając na drugi(tym razem bezpośredni) autobus przeczuwał, że chamstwo prawdziwe dopiero się pojawi i zepsuje do reszty jego dzień, który i tak z rana nie zapowiadał się wybitnie.

-GDZIE TU PARK CHAŁUPNICZY!
Scorpion przystanął. Niby słyszał głos. Głos należący do jakiegoś [S]taruszka, który o coś pytał, ale pytał w próżnię, bo stojąc bokiem do Scorpiona, a także innych oczekujących. Z powodu tegoż nie rzekł nic, bo uczono go nie wybijać się przed szereg z pomocą, a istniała też możliwość, że staruszek rozmawiał przez telefon.

[S]-NO MÓWIĘ DO CIEBIE DEBILU! Płaszcz toto założy i już wielki możny pan się robi.

Scorpion odwrócił się w stronę staruszka, walcząc z migreną, kacem zabójcą, i zimnem. Oto dołączył do tychże następny przeciwnik.

[J]-Pan mówił do mnie?
[S]-Gdzie tu plac Chałupniczy jest!
[J]-Proszę mnie nie obrażać.
[S]-GADAJ GDZIE TEN PLAC BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!
[J]-Nie ma takiego placu w tym mieście.
[S]-ALE JA SIĘ UMÓWIŁEM Z PRZEDSTAWICIELEM FIRMY NA NIM
[J]-Nie ma takieo placu w tym mieście. Może pan źle usłyszał nazwę, albo przekręcił...
[S]-JA NIC NIE PRZEKRĘCIŁEM.
[J]-Proszę zadzwonić do tego "przedstawiciela" i zapytać.
[S]-JA NIGDZIE NIE BĘDĘ DZWONIŁ, BO JA WIEM.

Dialogi nawróciły parę razy, zarówno jak migrena, kac i zimno. Scorpion odniósł wrażenie, że staruszek jest z nimi w zmowie.

Stanęło na tym, że zadzwonił do "przedstawiciela firmy" i... zerwał wszelkie negocjacje z nią, bo źle usłyszał nazwę parku i zamiast "Hutniczego w Y" usłyszał "Chałupniczego w X".
Próbował rozmówcę przekonać, że to jest tylko jego wina i nadal stojąc przed wrażliwym na dźwięki Scorpionem, blokował mu możliwość ucieczki spod wiaty.
Na koniec zachowywał się tak, jakby to była wina Scorpiona, że park Hutniczy nie jest magicznie parkiem Chałupniczym, a miejscowość Y nie jest miejscowością X. Scorpion umiejętności intencjonalnego zakrzywiania rzeczywistości pod wpływem alkoholu aż po dziś dzień nie opanował.

Scorpion torturowany przed decybele, po ucieczce usiadł wreszcie w swym długo wyczekiwanym autobusie i udał się na spoczynek, budząc się z pustym portfelem na ostatnim przystanku.

Ale to już zupełnie inna historia.

komunikacja_miejska

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (47)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…