Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76255

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed chwilą przeczytałem historię ejci #76237. Cóż wymuszany szacunek do starszych chyba już wszystkim wychodzi bokiem. Baardzo rzadko jeżdżę KM (właściwie nigdy), ale zostawiłem jeździło u znajomego mechanika i polazłem sobie na targ pozabijać trochę czas. Łażąc zwróciłem uwagę na babę popychającą żwawo pomiędzy straganami, bo kojarzę ją z osiedla. Taka pomiędzy 40 a 70 lat. Pod tapetą ciężko stwierdzić. Zarejestrowałem, zapomniałem.

Niestety po kilkunastu minutach zadzwonił kumpel informacją, że mi już dzisiaj samochodu nie złoży, bo część potrzebną do naprawy będzie miał dopiero w sobotę rano. Dobra. Trudno. Umówiliśmy się, że rano jadąc do warsztatu zakręci po mnie, a do domu wrócę już swoim autem.

Ważne: Mam orzeczoną grupę inwalidzką z całkowitą niezdolnością do samodzielnej egzystencji (dawna pierwsza grupa), co uprawnia mnie w całym KZK GOP do darmowych przejazdów Komunikacją Miejską. Więc co mi tam. Zasuwam całe sto metrów na tramwaj, w końcu nie obchodzi mnie cena biletu, a szynotłuk zajeżdża niemal pod mój blok. Wsiadam, tramwaj praktycznie pusty, ale zauważyłem specjalnie oznaczone miejsce ze znaczkiem inwalidy (zaraz za motorniczym), więc urechotany zająłem należne mi miejsce i cisnę z słuchawkami na uszach.

Po tym jak dostałem siatą w kolano od razu przypomniało mi się multum historii o piekielnych pasażerach. I co? Moja "sąsiadka" z całego tramwaju oczywiście wybrała moje miejsce. Trzy siaty zakupów, chwieje się na nogach, zawał w oczach, ale za mną nie usiądzie. Ble, ble "ustąp mi miejsca" (znowu to koszmarne "tykanie"). Nie jestem niepełnosprawny ruchowo, ale Na Odyna! w tramwaju było może sześć osób! Wyciągam uśmiechnięty legitymację inwalidzką, wtykam babie prawie w oczodół uprzejmie informując, żeby wybrała sobie inne miejsce, bo to jak najbardziej mi przysługuje.

Co się dowiedziałem? Oprócz tego, że jestem chamem (jestem), to jeszcze podrabiam dokumenty, bo ona mnie widzi jak wychodzę z psem i inwalida ze mnie jak z krowich cycków taczka. Uprzejmie podziękowałem za diagnozę i zaleciłem zmachanej zakupowiczce, żeby spier.. oddaliła się ode mnie na bezpieczną odległość, póki jeszcze nad sobą panuję, bo ja jej godzin spędzonych pod sklepem z winami nie wyliczam. O dziwo dotarło. Oddaliła się, a ja w spokoju dojechałem do domu. Wieczorem, wychodząc z psem spotkałem ją jeszcze pod w/w sklepem. Powiedziałem grzecznie "Dobry Wieczór", ale mi nie odpowiedziała. Może nie poznała?

komunikacja_miejska

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (266)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…