Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#76778

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja druga historia dziś. Tym razem dotyczącą jednego z jakże uroczych Krakowskich liceów ogólnokształcących.
Jak skończyłam gimnazjum to miałam w planach iść do innej szkoły, ale że ani nie była to szkoła marzeń a i dojazd daleki, w dodatku prawie nikogo tam nie znałam postanowiłam przenieść swoje papiery pod koniec wakacji do szkoły gdzie szli moi przyjaciele a poziom był ciupkę lepszy i miałam jeszcze blisko. W pierwszej klasie byłam naprawdę zadowolona, chciało mi się chodzić do szkoły, nauczyciele byli super, ludzie też byli świetni. Naprawdę czułam to co czułam ostatni raz w podstawówce - lubiłam chodzić do szkoły i miałam chęć do nauki oraz ogromne ambicje co to ja będę robić po liceum. W drugiej klasie sporo przedmiotów odpada zostają głównie te maturalne, które mamy rozszerzone ale dalej było okej mimo, że odpadło nam też trochę pozytywnych nauczycieli - trafiła nam się wtedy cudowna Pani od wosu i historii, którą szanowałam, podziwiałam i bardzo lubiłam - genialna kobieta, dobry nauczyciel i widać było, że porządny człowiek jednym słowem właściwa osoba, na właściwym miejscu taki nauczyciel z powołania. Niestety już na początku tego roku szkolnego okazało się, że nasza Pani od historii nie będzie nas uczyć bo zachorowała. No więc 3 klasa maturka za chwilkę a my przez 2 miesiące nie mieliśmy swoich przedmiotów maturalnych, a jeśli były to w drodze wyjątku zastępstwa bo oczywiście nikt nic nie wie czy Pani wróci, czy nie wróci. Pod koniec października przydzielono nam Pana od historii, bardzo ekscentryczny człowiek na pozór niegroźny. Jest wykładowcą na słynnym Krakowskim uniwersytecie więc oczekiwaliśmy od niego rzetelności w przekazywaniu wiedzy i wysokiej kultury. Przez miesiąc czyli mniej więcej do początku grudnia dowiedzieliśmy się tyle z tej historii co nic. Przychodził na lekcje, gadał głupoty, opowiadał co robił w weekend jakby kogoś to obchodziło, a jeśli juz mówił o historii to nie o ważnych datach, postaciach i wydarzeniach tylko o jakis anegdotkach z dupy za przeproszeniem " Aa bo była taka jedna kochanka jakiegoś tam gościa i ona nalegała na ślub, on nie chciał to go goniła z pistoletem a w końcu ją zamknęli w klasztorze " ...
Totalne marnowanie naszego czasu bo jak chcieliśmy się czegokolwiek dowiedzieć musieliśmy ogarniać wszystko od początku w domu, co też nie było proste - jak miała być kartkówka to wszyscy wiedzieli, że będzie kartkówka i tyle bo nie było żadnych ram czasowych z których mielibyśmy się przygotować czy z konkretnego tematu. Powiecie, że powinniśmy to wiedzieć z lekcji, ale jak ja mam wiedzieć coś z lekcji skoro zaczyna nam coś mówić o Stanisławie Auguście Poniatowskim a za chwilę opowiada anegdotke o Hitlerze i jego kobiecie przez następną godzinę a potem o tym w co się ten Poniatowski ubierał przez kolejną godzinę... Złościliśmy się, prosiliśmy żeby rzetelnie zrealizował chociaż jeden temat - nie pomogło, poprosiliśmy wychowawcę o interwencję żeby z nim pogadał jak kolega z pracy z kolegą z pracy żeby facet zaczął nas w końcu przygotowywać do tej matury bo do cholery jasnej za to mu płacą no to się zaczęło.
" Taaak, poskarżyliście się niedobre dzieci... " albo lepiej " Ja powinienem mieć 10 godzin a nie 30 ja nie chce was uczyć, nie będę tu z wami siedzieć " w odpowiedzi na pytanie koleżanki czy wpisał jej ostatnią ocenę z odpowiedzi,a gdy ona powiedziała ciuchutko i grzecznie " Ale Panie profesorze to nie moja wina " to się zaczął drzeć i rzucać kablami po klasie. Poszliśmy z tym do wychowawcy bo już całkiem przegiął, wychowawca do dyrekcji. Czy pomogło? Oczywiście, że nie. Tego typu akcje czyli krzyczenie na nas bo jemu się w życiu nie układa bo ma za dużo pracy i "nie lubi swojej żony" to była norma. Dziewczyny z innej klasy mówiły, że u nich na lekcji rzucił krzesłem a wcześniej zamknął drzwi na klucz...
Ale najlepsze dopiero przed nami: on nas nie chce uczyć bo i tak jesteśmy CYMBAŁAMI, IDIOTAMI, DEBILAMI, CIOTAMI i w ogóle do niczego się nie nadajemy jak on to mówił " nawet do zawodówki się nie nadajemy" gdzie byliśmy naprawdę spokojną klasą i chętną do pochłaniania wiedzy, szczególnie z zakresu przedmiotu maturalnego jakim była historia.
Moja mama, która sama z zawodu jest nauczycielem była oburzona takim zachowaniem, zwłaszcza jak się dowiedziała że wykłada na znanym krakowskim uniwersytecie.
Kiedy pocisnął mojej koleżance od tępych blondynek w ramach solidarności poszłam z nią do dyrekcji, zaczekałam a one sobie rozmawiały w gabinecie.
Reakcja dyrekcji? " Pan profesor na pewno nie miał nic złego na myśli! " >> obrażając ją z powodu koloru włosów, gdzie dziewczyna jest naprawdę inteligenta i nie raz to udowodniła.
Między innymi z tego powodu postanowiłam iść sobie z takiej szkoły - matury już w tym roku i tak bym nie zdała, z wielu czynników więc poszłam do szkoły dla dorosłych. Przy uroczystym odbieraniu swojej dukumentacji Pani dyrektor wypytywała się skąd taka decyzja.
Ja : Pani dyrektor bo to, to i tamto a w szczególności zachownie Pana profesora od historii, ten człowiek jest szalony i ja się go serio boję.
P. Dyrektor: Eee wymyślacie sobie.
Ja: Pani dyrektor on nas wyzywa i rzuca przedmiotami po klasie,w dodatku nic nas nie chce uczyć nasze prosby i prośby Pana wychowawcy nic nie dały.
P. D. : Eee przesadzacie, uderzył kogoś?
J.: No dzięki bogu nie.
P. D. : Jakby chciał kogoś uderzyć to by uderzył.
Odebrało mi mowę a to się rzadko zdarza i sobie pomyślałam " jak dobrze, że stąd idę".
Czyli to, że facet obraża kogoś, zastrasza, ma wszystko w dupie, rzuca przedmiotami po klasie, w państwowej instytucji jaką jest szkoła nic nie znaczy. A przede wszystkim nie spełnia swoich zakichanych obowiązków, za które mu płacą - z lekcji historii tego roku pamiętam tylko to, co przerobili z nami na kilku lekcjach studenci.
Jak rozmawiam z moimi znajomymi, którzy tam zostali to słyszę, że nic się nie zmieniło.
Proponowałam złożenie sprawy do kuratorium ale każdy się cyka, że będzie mieć problemy chociaż skargę można anonimowo wnieść, no ale ok, mnie to już nie dotyczy oni niech się męczą z tym sami.

szkoła liceum polska nauczyciel historia lekcje

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…