Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77014

przez (PW) ·
| Do ulubionych
PRL wiecznie żywy - moje pierwsze spotkanie z Urzędem Stanu Cywilnego (USC). Pod koniec maja 2016 potrzebny był mi odpis mojego aktu urodzenia.

USC Piekło, rozmowa telefoniczna, pani 1: Proszę dostarczyć skrócony akt urodzenia na 2 czerwca.
Ja: Ale ja się rodziłam w Niebie, nie zdążę.
P1: To proszę zadzwonić do Nieba i poprosić o wpisanie aktu do ogólnopolskiego systemu BUSC (Baza Usług Stanu Cywilnego), to mi wystarczy, będę miała dostęp online.

USC Niebo, rozmowa telefoniczna, pani 2: Jak pani chce być w systemie, to proszę się udać do najbliższego USC i tam złożyć podanie.
Ja: A internetowo nie można?
P2: No jak można to pani spróbuje, ja nie wiem. Najlepiej iść do urzędu.

USC Piekiełko, wizyta osobista, panie 3 i 4: Aha, pani chce akt urodzenia, a gdzie się pani rodziła?
Ja: W Niebie.
P3: A no to trzeba tam dzwonić.
Ja: Już dzwoniłam, kazali mi przyjść tutaj i wypełnić wniosek o wpisanie do systemu.
P3: Aha, aha to dziwne... To proszę, tu jest wniosek, proszę wypełnić.
Ja: A oni wyrobią się z tym do 2 czerwca?
P3: A ja nie wiem, to musi pani do nich dzwonić...

I tu nagle pojawiło się światełko w tunelu pod postacią pani 4, najmłodszej z całego dotychczasowego towarzystwa:
P4: Wie pani co, proszę mi podać pesel - sprawdzę, bo może już pani jest w systemie.
(po 5 sekundach)
P4: O, jest pani, to już nie trzeba wniosku składać.
P3: Pani dzwoniła do Nieba niedawno, to pewnie zaraz dopisali.
P4: Nie, wpisane rok temu już.

Tak w XXI wieku wygląda praca w urzędach - każda z tych pań miała dostęp do systemu i mogła to sprawdzić dosłownie w 5 sekund. Ale po co się wysilać, lepiej kazać petentowi wydzwaniać w tysiąc miejsc i biegać w kolejne pięćset...

urząd stanu cywilnego

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 354 (364)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…