Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77022

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziecioł ośmiomiesięczny mi się rozchorował, a że wszystkie składki na służbę zdrowia karnie opłacam, postanowiłam wyjątkowo skorzystać z publicznej placówki, bo bliżej niż prywatna i nie musiałabym załatwiać podwózki.

Podejście pierwsze – telefon do rejestracji w czwartek o godzinie 7:00. Zgłosiła się pani z opieki nocnej i kazała dzwonić na normalną rejestrację (ten sam numer) po 8:00. O 8:00 dowiedziałam się, że niestety nie ma już miejsc dla dzieci chorych w tym dniu.

Podejście drugie – telefon do rejestracji w piątek, próbuję umówić wizytę na poniedziałek rano – tak sobie wykombinowałam, że może z wyprzedzeniem miejsce się znajdzie.

Pani z rejestracji (PzR): Nie mogę pani zarejestrować telefonicznie na poniedziałek, proszę dzwonić w poniedziałek od 8:00.
Ja: Ostatnio jak tak zrobiłam, to już nie było miejsc na wizytę.
PzR: To może pani przyjść osobiście, rejestracja jest czynna od 7:00, a miejsca cały czas są na poniedziałek.
Ja: Tak z chorym, małym dzieckiem mam przyjść o 7:00 i czekać do 8:00 aż przyjdzie pan doktor?
PzR: Nie no, w poniedziałek to pan doktor przyjmuje od 9:00...
Ja (trochę już odurzona oparami absurdu): A właściwie czemu nie mogę zapisać się telefonicznie, skoro są miejsca?
PzR: A bo mamy tu taką pulę na zapisy telefoniczne i ona się już wyczerpała...

Tu się poddałam, wykombinowałam podwózkę i pojechaliśmy na prywatną wizytę.

I tak tylko strasznie mnie to boli, że co miesiąc jestem pozbawiana kilkuset złotych na publiczną służbę zdrowia, z której nie jestem w stanie skorzystać. Za prywatną przychodnię płacę około 40zł miesięcznie i jeszcze nigdy nie było problemu, żeby umówić się na wizytę nawet w tym samym dniu.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (297)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…