Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77052

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W 2009 roku pracowałem w hotelu w Londynie. Zwykle po pracy, którą kończyłem o 23:00, udawałem się na stację metra London Bridge, a stamtąd Czarną lub Szarą linią próbowałem dostać się do Green Park lub Knightsbridge, gdzie wynajmowaliśmy z dziewczyną kawalerkę (tak, mieliśmy rzut beretem do Harrodsa, a nasza kawalerka kosztowała nas 800 funtów miesięcznie, 10m2 z łazienką bez ubikacji, luksus po prostu :)).

Była to sobota, razem z kumplami zmęczeni wsiedliśmy do wagonu czarnej linii i trzymając się poręczy czekaliśmy na odjazd składu. Jednym z wchodzących pasażerów był facet około pięćdziesiątki, ubrany biednie, o kulach, z nogą w gipsie. Ścisku nie było, więc usiadł sobie tak że jego noga wystawała w kierunku osi przedziału (w sumie nie mógł siedzieć inaczej). Skład ruszył. Następna stacja: Bank. Drzwi otworzyły się i wtedy weszła ona. Dziewczyna około 18 lat, nawalona/naprana/naćpana - ledwo szła. Skóra brązowa, włosy czarne, hinduska, nawet całkiem ładna. Oczywiście skierowała się do miejsca siedzącego, traf chciał, że było jedno obok gościa o kulach, tak że musiała ominąć jego nogę. Jako że z trudem poruszała się po linii prostej, przekroczenie nogi było poza jej możliwościami i w najważniejszym punkcie manewru jej noga zaczęła zbliżać się do gipsu - innymi słowy, na bank stanęłaby na tej nodze gdyby nie to, że jej właściciel złapał ją za ramię i powiedział całkiem przyjaźnie: "Be careful, love" ("Uważaj, kochanieńka"). Na to dziewczyna wyrwała rękę z uchwytu faceta i wycedziła przez zęby: "Don't touch me!" ("Nie dotykaj mnie!"). Nie muszę dodawać, że jakieś 100% pasażerów wagonu przyglądało się tej sytuacji. Dziewczyna odwróciła się na pięcie, zamglonym wzrokiem rozglądnęła się po wagonie i poszła zająć kolejne wolne miejsce. Usiadła. Nagle złapała się za stopę, zdjęła but (taki krótki kozak z obcasem, biały), wstała i w kilku krokach dopadła faceta z nogą w gipsie i zaczęła go okładać po głowie. Facet był tak zaskoczony, że nawet się z początku nie zasłonił - pierwszy cios rozciął mu skórę na czole i polała się krew. Facet próbował się zasłaniać, ale w jakiś sposób zawsze cios butem go dochodził. 100% ludzi dalej przygląda się tej sytuacji, część ludzi z rozbawieniem.

Ja byłem jakieś 3 metry od zajścia. Czasem w życiu są sytuacje, z których jest się bardziej lub mniej dumnym ze swojego postępowania, a to była jedna z tych, z których jestem z siebie dumny. Zebrałem się w sobie, doskoczyłem do okładającej butem faceta dziewczyny, złapałem ją za łachy i przeciągnąłem/przepchnąłem ją do miejsca, z którego wstała i z impetem popchnąłem ją na fotel. Ona wstała. Zamierzyła się butem. Zablokowałem, wyrwałem jej to cholerstwo i wywaliłem na drugi koniec wagonu. Zamierzyła się na mnie pazurami. Złapałem jej rękę i popchnąłem na siedzenie. Muszę tutaj dodać, że narkotyki lub wóda dodały jej niesamowitej siły - ja ważyłem ponad 100 kg, ona może 60, a nie mogłem jej utrzymać! W tym czasie skład stanął. Ludzie zaczęli wchodzić, jednym z nich był wysoki Murzyn, który widząc, że siłuję się z tą wariatką doskoczył do mnie i popchnął mnie na ścianę. Wykrzyczał: "Why are you hitting a woman, you dick!? She is a woman! ("Dlaczego bijesz kobietę, kutasie? To kobieta!). Próbowałem mu powiedzieć, żeby zobaczył co ona zrobiła, ale on stwierdził, że ma to gdzieś. Rzuciłem okiem na faceta w z nogą w gipsie, miął pochyloną głowę, a pod jego nogami robiła się spora plama krwi (swoją drogą dziwiłem się, że rana na głowie może tak krwawić). Powiedziałem w końcu "Look what she did!" ("Spójrz co ona zrobiła!"). Facet obejrzał się, zobaczył faceta i jeszcze raz powiedział, że ma to gdzieś. W tym momencie dostałem w gębę od pijanej/naćpanej wariatki, nawet nie poczułem. Adrenalina i takie tam. Zaraz później moi dwaj kumple, jeden z Francji, drugi z Rumunii, rozdzielili nas i wyszliśmy z wagonu i przeszliśmy do drugiego. Kiedy wychodziliśmy, do wagonu wchodzili ochroniarze których momentalnie zaatakowała hinduska wariatka. Tak, też butem. Drugim. To widzieliśmy przez okienko z drugiego wagonu. Kilka chwil później rozległ się komunikat, że wszyscy mają opuścić stację, więc wyszliśmy z wagonu, a potem ze stacji. Staliśmy chwilę kombinując co dalej robić. W międzyczasie, jakieś 10 min po tym, jak opuściliśmy stację, nadjechały dwa radiowozy i karetka. Nie czekaliśmy dłużej, poszliśmy do domów.

I teraz piekielność: Oprócz mnie nikt nie pomógł facetowi z nogą w gipsie. Nikt. Żaden z moich kumpli, nikt z pasażerów. Reakcja nastąpiła dopiero wtedy, gdy to ja zacząłem "atakować" kobietę. Bo przedtem było to całkiem zabawne, drobna dziewczyna tłukąca inwalidę. Faceta inwalidę. Bo przecież to takie zabawne.
Naprawdę tego nie rozumiem, tej znieczulicy. Ciekawe kiedy ktoś by zareagował? Kiedy facet straciłby przytomność?

komunikacja_miejska

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 272 (306)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…