Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracodawcy...

Chciałam zmienić pracę. Znalazłam ogłoszenie- poszukiwano specjalistów ze znajomością jednego języka obcego spośród ośmiu wymienionych. Ja z wymienionych języków znam dwa, jednak żaden z nich nie jest językiem angielskim. Przyznam się szczerze, że z angielskiego jestem zielona. Dogadam się, jednak sprawia mi on problemy, mimo że staram się w wolnych chwilach powtarzać sobie zarówno słówka jak i struktury gramatyczne.

Wpisałam w CV bardzo dobrą znajomość dwóch niszowych języków oraz podstawowy angielski. Po kilku dniach zadzwoniła do mnie pani [R]ekrutująca i wywiązała się taka rozmowa:
R: Pani Marljeno, rozumiem że zna pani język A i język B na poziomie bardzo dobrym?
J: Tak dokładnie.
R: A jak u pani z językiem angielskim?
J: Niestety nie jest to język w którym porozumiewam się płynnie, brakuje mi słówek, doszkalam się jednak nie ukrywam że język angielski nie jest moją mocną stroną.
R: Rozumiem, cieszę się że jest pani ze mną szczera. Na szczęście zna pani inne języki które nas interesują. Czy mogłaby pani przybyć zatem do naszej siedziby pod adresem takim i owakim jutro o godzinie dziesiątej?

Zgodziłam się na przyjście i na drugi dzień pojechałam do firmy na rozmowę. Trwała ona 1,5 godziny i składała się z wielu etapów. Pierwszy z nich był ogólną rozmową z miłym panem koło pięćdziesiątki, który mówił na czym polega praca, jakie są firmowe priorytety oraz omówił ze mną szczegóły ewentualnego zatrudnienia. Drugi etap rozmowy odbywał się w towarzystwie dwóch pań które sprawdzały moją znajomość języka A- słuchanie, pisanie, mówienie. Trzeci etap był taki sam jak drugi, tym razem z językiem B. Następnie przeszliśmy do etapu czwartego- sprawdzenie znajomości języka angielskiego. Tutaj mnie zatkało, gdyż zarówno w CV, jak i podczas telefonicznej rozmowy nie ukrywałam, że angielski jest moją najsłabszą stroną. Poległam kompletnie na tym etapie, następny etap był przeprowadzony bardzo pobieżnie. Wiedziałam już, że pracy nie dostanę. Pan prowadzący rozmowę jednak był miły, pożegnał się ze mną i podziękował za przybycie. Obiecał także odzew bez względu na wynik rekrutacji.

Przedwczoraj odebrałam telefon od rozżalonej pani rekrutującej, bardzo niezadowolonej z faktu że firma straciła na mnie dwie godziny, podczas gdy nawet nie wspomniałam, że nie mówię biegle po angielsku. Ja chyba śnię...

rozmowa kwalifikacyjna

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 327 (335)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…