Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77247

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podobno są dwa typy kierowców. Ci, który trąbią i Ci, na których trąbią.

Należę do nerwusów, ale kierowcą jestem dobrym. Trąbie tylko i wyłącznie, jak widzę, że ktoś mi chce w auto wjechać jak ostatnio pan na wstecznym, na parkingu.
Owszem - klnę pod nosem, ale jadę dalej. Prawko zdałam za pierwszym razem, autem jeżdżę już paręnaście dobrych lat. Powiedzmy, że średnio dziennie pokonuję ok 100km. Chociaż lubię jeździć, odnoszę wrażenie, że większość ludzi uprawnienia wygrali w paczce chipsów. Piekielności na drodze spotkałam wiele.
Zaprezentuję 3, a jeśli się spodoba dodam coś jeszcze.

1) Kierowca jeepa.

Jako, że ruch w Polsce prawostronny, poruszam się prawym pasem na drodze krajowej. Kieruję się do sklepu, który w tej pozycji znajdował się po mojej prawej stronie. Parking sklepowy jest wybrukowany, ale pas oddzielający parking od ulicy jest z gleby, która to żłobi się przy każdym, nawet mniejszym deszczu, więc wyboje są dość spore. Kierunkowskaz, rozpoczynam hamowanie. Delikatnie skręcam w prawo licząc, że może tym razem znów uda się nic nie urwać. Już prawie jestem, kiedy słyszę, że ktoś mi trąbi. Patrzę, a gość wywija środkowym palcem wyskakuje z Jeepa i biegnie ku mnie. Pan z pasa jadącego na przeciw, przy manewrze skręcania w lewo uznał, że ma pierwszeństwo przede mną - skręcającą w prawo. Czemu? Bo ma Jeepa, a nie starego, sypiącego się dostawczaka jak ja. Aha... też można. Postukałam się po czole i pokiwałam przecząco głową. Co zrobić? Panie Prezydencie, jak żyć?

2) Matka roku.

Ograniczenie 50km/h. Ten dzień był słoneczny. Asfalt był suchy, a wiosenne słońce nie oślepiało. Zbliżam się do pasów (były w odległości ok 50m przede mną). Pasy te znajdują się koło apteki i cmentarza, więc do tego miejsca zwykle zwalniam do małych prędkości, bardzo uważając.
Hamuję sobie spokojnie, a tu mi przed maską przecina drogę kobieta (K) na rowerze, za nią spokojnie synek ok 8 lat.

Dobiłam hamulec. Mój syn i leciwa mama polecieli ostro do przodu, ale zdążyłam. Tylko już mi nerwy puściły, a uwierzcie, że mam słabe.
Po pierwsze - drogi rowerowej brak. Po drugie-primo, jak mawia Ferdek - pasy znajdują się w odległości 50 m, więc mogli zejść z rowerów i przeprowadzić swoje 4 litery bezpiecznie na drugą stronę. Trzy- to nie było skrzyżowanie, droga prosta z podwójną ciągłą. Cztery - kobieta jechała chodnikiem węższym niż metr (od jakiegoś czasu jest dozwolona jazda chodnikiem, jeśli jest on szerszy niż 1,5m z tego co pamiętam) i postanowiła przejechać przez drogę na kolejny wąski chodnik.

Ręczny, awaryjki i wysiadam jedną nogą z auta (patrzyłam, czy coś za mną nie jedzie i czy nie utrudnię komuś ruchu).

J- kobieto, chcesz, żeby twój syn wylądował tu obok? (wskazując na cmentarz).
k- O co ci chodzi idiotko? Za szybko jechałaś i co?
J- Nie dość, że głupia, to głupotę przekazuje dalej. Swojego życia możesz nie szanować, ale dziecka zabijać nie musisz. (Tu kierując słowa do małego)- Nie słuchaj mamy, nie przecinaj drogi ot tak, spójrz czy nie jedzie jakiś pojazd kilka razy, a jeśli się boisz, to przejdź przez pasy. Przejdź, a nie przejeżdżaj. Słyszysz?

Kobieta coś krzyczała i odgrażała się. Mały był przerażony, ale kiwnął głową na moje słowa. Mam nadzieję, że kobieta przemyślała sprawę, a jeśli nie, że młody zapamiętał pisk opon i strach z tego dnia i nie będzie jeździł jak matka.

3) Droga krajowa, dwa pasy w jedną stronę. Tak naprawdę, gdyby nie ograniczenia prędkości, to ruch wygląda jak na drodze ekspresowej. Żadnych skrzyżowań, łagodne zjazdy, zero świateł dla pieszych. Wieczór, pada śnieg, jest ślisko. Po prawej zwężenie drogi z powodu remontu. Trasę znam, więc migam na lewo i jadę lewym pasem. Auto, które wcześniej było przede mną mam teraz z boku po prawej stronie. Jedziemy równolegle przy czym ja z większą prędkością. Mijamy znak "roboty drogowe 500m", "zjazd na lewą stronę".

Co robi kierowca auta po prawej? Bez migacza wjeżdża mi w bok. On musi skręcić już i natychmiast. Wiem, że mógł mnie nie zauważyć, chociaż ślepy punkt już dawno minęłam i widziałam kokpit auta po prawej. Wiem, że mam białe auto i zimą jest mało widoczne, ale ludzie... serio? Zmiana pasa bez migacza, od razu po zobaczeniu znaku "mówiącego" nam o zwężeniu? Te światła pochodzące z samochodu, które jechało za nim (a żadnego zjazdu wcześniej nie było) nagle zniknęły i było to ufo?
Zdążyłam zatrąbić, hamować, ale co przy tej prędkości logiczne - wpadłam w poślizg. Pan urwał mi lusterko i udając, że nic się nie stało jechał dalej.
Moje auto stało prawie w poprzek drogi. Ręce mi drżały. Jak ruszyłam, to już zniknął. Zapewne na kolejnym zjeździe, bo tablice miał miejscowe.

Takich sytuacji mam przynajmniej dwie w ciągu dnia. Nie wiem, czy spotykam tylu złych kierowców, czy może mam wyjątkowego pecha.

drogi

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (228)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…