Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77325

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odnośnie opowieści Bajerantki(#77300) o odsetkach od pomarańczowego operatora w kwocie 5,99.

Miałem podobną historię z nieco poważniejszymi konsekwencjami.
Dotyczyła jednak operatora Play. Napiszę celowo nazwę, bo historia jest w 100% prawdziwa i jeśli wpłynie to na negatywny PR tej firmy, to będę szczęśliwy, bo sprawiedliwości stanie się zadość.

Około 5-6 lat temu gdy zaczynałem studia, trafiła mi się akurat taka stancja gdzie właściciel mieszkania nie zgadzał się na założenie netu 'kablowego', więc musiałem znaleźć coś mobilnego.

Oferta była całkiem w porządku na tamte czasy, umowa na 18-cie miesięcy, cena przystępna (około 45zł/ miesiąc), więc skorzystałem z mobilnej wersji netu (czyli klasycznie modem + karta sim).

Jakość była OK, ale transferu trochę mało, by oglądać coś online, więc z dobre 14-15 miesięcy korzystałem tylko do najpotrzebniejszych rzeczy.
Istotnym szczegółem jest to, że przy zakładaniu umowy musiałem podać mój adres zameldowania (z dowodu) - oddalone około 200km od Trójmiasta - gdzie studiowałem. Uznałem, że przecież faktury i tak przychodzą online, dodatkowo podaje się przecież także adres 'korespondencyjny' - to nic nie stoi na przeszkodzie (ale o tym później).

Z jakiś rok później złożyło się tak, że właściciel wynajmowanego przeze mnie mieszkania zmienił zdanie i zgodził się w końcu bym w tym mieszkaniu założył łącze kablowe na swoje nazwisko, pod warunkiem, że przy wyprowadzce załatwię wszystkie formalności. No super, cud miód i orzeszki.
Więc pozostało tylko rozwiązać umowę z Play i wszystko gra.

No i tu się zaczął I etap piekielności:

1. Umowa rozwiązana przed terminem, więc trzeba zapłacić karę umowną (no oki, nie byłe tego dużo, bo do końca umowy zostały mi ze 2-3 miesiące).

2. Rozwiązać umowy w salonie się 'nie dało'... zapewniono, że online przez biuro obsługi klienta się da.

3. No to piszę wiadomość do biura obsługi klienta (z mojego konta online w ichniejszym systemie). Bla, bla, taka i taka sprawa. Niestety, znowu 'się nie da', bo nie mają jak zweryfikować mojej tożsamości (?). Na nic się nie zdały tłumaczenia, że przecież mają wszystkie moje dane, pesel, nr dowodu i wszystko co normalnie im potrzebne było przy założeniu umowy.
No ale 'takie mają przepisy'...

4. Napisałem więc list z rezygnacją etc. Wysłałem na podaną skrytkę pocztową (sic!), już na tej online infolinii uprzedzono mnie, że to może potrwać kolejny miesiąc zanim dotrze i kolejny zanim rozpatrzą, no więc fakturę i tak wyślą, i trzeba zapłacić.

Zapłaciłem więc jeszcze za 2 kolejne miesiące (tak, ostatecznie rozchodziło się o karę umowną za zerwanie umowy 1 miesiąc przed terminem).

No ale koniec końców wszystko pięknie ładnie, spokój był i tak sobie minęło jakieś 4-5 kolejnych lat. Skończyłem studia, zacząłem pracować i zacząłem także myśleć o kredycie na mieszkanie i chodzić po bankach/doradcach kredytowych etc.
Doradzono mi zapewnić sobie dobrą historię kredytową (wziąć jakiś czajnik na raty, tudzież kartę kredytową na małą kwotę i regularnie spłacać). Itd, itp. - uważać czy nie zapomniałem zapłacić jakichś mandatów/płatności etc.

Gdzieś na tym etapie dostałem pewnego razu SMS-a - pilne wezwanie do zapłaty od jakiejś firmy windykacyjnej - kwota około 24zł. Olałem to, uznając za jakąś próbę wyłudzenia.

No ale z tego numeru w końcu zadzwoniono do mnie parę razy, niestety nie próba wyłudzenia tylko faktycznie firma windykacyjna, wszystkie moje dane się zgadzają - itp., etc. Wystawione przez P4 sp. z o.o, czyli moje 'kochane' Play.

Po tym telefonie miałem chyba ciśnienie ze 190/110 i kropelki z walerianą nie pomogły.
I na dodatek to straszenie, że mnie wpiszą do BIK, bla, bla, bla, bo ponaglenia były. (Dopiero wtedy do mnie dotarło, że miałem podany adres zameldowania, pod którym nikt obecnie nie mieszkał, bo jedynym lokatorem była moja Mama, która akurat ten okres spędziła pomagając w wychowaniu wnuków (dzieci mojej siostry) w zupełnie innym mieście).

No myślę 24zł to nie majątek, zapłacę. Mimo wszystko chciałem ustalić czemu tak się stało.
Przecież umowę rozwiązałem należycie, wszystkie faktury zapłacone.
Przejrzałem wszystkie faktury, miałem w .pdf potwierdzenia zapłaty, więc to wszystko podrukowałem, no i tu już kolejny etap piekielności:

1. Moje konto online już nie istnieje (wygasło wraz z rozwiązaniem umowy, czy jakoś 3-miesiące później).

2. Salon Play - nie posiadają mnie w bazie klientów (ale do działu windykacji to już skurczybyki posiadali dane), słowem nie istnieję dla nich. Pani w salonie mimo szczerych chęci nie była mi w stanie pomóc.

3. Telefony do centrali - no niby były faktury nie zapłacone za 'usługi rozwiązania umowy'. Na nic pani moje tłumaczenia, że miałem zawsze e-faktury, a nic online nie przyszło.
Te pisemne wysłane na adres zameldowania....
Na moje pytanie, czemu nikt nie kontaktował się telefonicznie/mailowo/smsem/adres korespondencyjny - usłyszałem, że "nie mają obowiązku w ten sposób informować".
Dowiedziałem się, że wysyłają to zwykłym listem (nie poleconym), na nic pani się nie dały tłumaczenia, że przecież zwyczajnie mogę pod tym adresem już nie mieszkać (przecież po to się podaje adres korespondencyjny, lub zamawia e-faktury).


Sprawa więc jasna, kwotę w biurze windykacyjnym zapłaciłem, a obecnie modlę się, by te skurczybyki nie zdążyli mnie wpisać do BIK.

call_center salon play internet mobilny

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (193)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…