Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#77682

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostrzegam, będzie trochę długo.
Z rodziną tylko dobrze się wychodzi na zdjęciu.
Moja mama ma dwójkę rodzeństwa. Brata i siostrę, obydwoje są starsi od niej.
Mieszkała w domu rodzinnym. Dom znajduje się od drogi głównej jakieś 120-130metrów. Działka, na której stoi ten dom należąca do jej rodziców ciągnęła się od drogi głównej jakieś 600-700metrów.
Mamy brat gdy się ożenił dostał od swoich rodziców działkę poniżej domu rodzinnego. Przed rokiem 1970 wybudował tam dom i zamieszkał w nim. Mama siostra gdy wyszła za mąż przez pewien czas mieszkała w domu swojej babci mieszczącym się kilkanaście kilometrów dalej. Moja mama z tatą dostali działkę około 35arów powyżej rodzinnego domu i tam się wybudowali, wprowadzając się w 1976 chyba.
Do domu rodzinnego mojej mamy wrócił jej siostra z rodziną i po śmierci mojego dziadka pozostała z nimi tylko moja babcia. Wszystko było bez problemów. Pomagało się i żyło w zgodzie. Ale wszystko do czasu. Babcia z wiekiem miała coraz mniej siły i trzeba było jej coraz więcej pomagać. Około roku 2000 zaczęły się problemy ze strony ciotki i jej męża gdy odwiedzaliśmy babcię. Twierdził, że zabroni nam jej odwiedzać bo to „jego” dom. Dom stał na babie i dziadka. Po śmierci dziadka jego część podzielona sądownie została na dzieci i babcię (w sumie na 4 części).
Parę miesięcy przed śmiercią babcię do siebie zabrał wujek (miał najwięcej miejsca w domu) tak aby się nią móc opiekować. Przed samą śmiercią na zmianę czuwał ktoś od nas albo od wujka przy niej. Dwa miesiące później zmarł wujek niespodziewanie. Po tym okresie zaczęły się problemy. Syn wujka (mój kuzyn) chciał wymienić rury od studni do swojego domu i dogadał się z mężem ciotki(nazwę go Adamem). Dogadał się z nim bo studnia i rury szły przez teraz na którym mieszkał Adam z rodziną. Koparka załatwiona i rury zakupione. Dzień przed kopaniem Adam zmienia decyzje i na własne żądanie wypisuje się ze szpitala żeby nie dopuścić do kopania na terenie na którym mieszka. Kuzyn (nazwę go Michał) próbował się dogadać ale nie było szans. Rury tylko na części odcinka znajdujące się na działce Michała zostały wymienione.
Teraz perypetie odnośnie drogi prowadzącej do naszego domu.
Od drogi głównej do naszego domu oraz do pól wyżej prowadzi droga utwardzana własnymi siłami i środkami. Jednak nie wszędzie widoczne są utwardzenia ale jest przejezdna bez problemu. Była możliwość aby do domu w którym mieszkam położono asfalt. Drobne koszty reszta załatwiona z jakiś środków ale Adam się sprzeciwia. Asfalt może zostać wylany tylko do jego domu ani kawałek dalej. Przez to temat drogi upada i pożegnaliśmy się równą drogą do domu. Jako że my korzystamy z najdłuższego odcinka drogi to też najwięcej my ją utwardzaliśmy. Pewnego roku potężne ulewy zabrały mostek nad potokiem (droga przebiega na samym początku jej biegu przez potok). Mostek ten naprawialiśmy tylko my i Michał. Kamień kupić na drogę i przywieźć tak samo. Raz tylko troszkę kamienia na część drogi obok domu Adama zakupiła i wysypała jego córka jak przyjechała na wakacje. Wielokrotnie próbował zagradzać drogę. Zastawiając kamieniami, łańcuchami. Wysypywał też gwoździe. Pewnego razu gdy kosiliśmy trawę między pasami tej drogi już do naszego domu to wyskoczył z widłami, że kosimy sobie jego teren i kabel nam urwał od kosiarki (kosiarka na prąd). Kabel naprawiliśmy i dokończyliśmy. Koło 2010 roku wystąpili (Adam z żoną) o zasiedzimy terenu na którym mieszkają oraz tego powyżej nas i lasu znajdującego się w innym miejscu. Sąd przyznał im zasiedziny nie przesłuchując np. Michała, który był stroną w tej sprawie i miał także prawa do tych gruntów i lasu.
W między czasie nagle zmarł mój brat. Adam z żoną nie byli nawet na pogrzebie. Przed pogrzebem u nas w domu codziennie wieczorem był odmawiany różaniec. Adam zabronił dzieciom (akurat przyjechali na parę dni do domu rodzinnego) przyjść do nas się pomodlić wspólnie za brata. Powiedział, że jak pójdą to nie maja po co do domu wracać, że wyrzuci ich rzeczy.
Po tym jak te zasiedziny dostali to my złożyliśmy wniosek o zasiedziny drogi która istnieje dłużej niż Adam z rodziną mieszkają w tym domu. Sędzina nie chce nam przyznać drogi przez zasiedziny pomimo świadków, ich zeznań, pomimo że jeździmy tą drogą i utwardzaliśmy ją. Michał także jako strona jest po naszej stronie. Sąd czepia się o 10-15 metrów (droga około 200metrów), że w tym miejscu utwardzenie jest słabo widoczne. Ale to co utwardzało się to wchodzi w ziemię i zapada się. A nowe utwardzenie co wysypuje to Adam wszystko zbiera i wyrzuca.
Ostatnio syn Adama był w odwiedzinach i pomóc coś rodzicom swoim. W tym czasie ktoś porysował mu samochód (albo może przyjechał z takim bo nie zwracałem uwagi). Mogło to być pod domem, albo w mieście jak był na zakupach. Zgłosił sprawę na policje i podał mnie i ojca jako sprawców tego. Nie ma na to dowodów ani świadków tylko szuka problemów.
Normalnie jak to opowiadałem kolegom w pracy i znajomym to każdy nie może uwierzyć w to. Sąsiedzi i ludzie z miejscowości dziwią się jak może zagradzać drogę. Także syn Adama ostatnio jak przyjeżdża to stawia auto na drodze tak żeby uniemożliwić dojazd.
Tak to właśnie jest z tą rodziną… Najlepiej tylko na zdjęciu i to stanąć gdzieś z boku żeby można było się wyciąć ;)

rodzina droga problemy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (23)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…