Zapraszaliśmy niedawno na nasz ślub. Ponieważ rodzina rozsiana po całej Polsce, musieliśmy się posiłkować zarówno pocztą, jak i innymi bliskimi. Najpierw objechaliśmy krewnych, którzy mieszkają w tym samym mieście, co my, potem pojechaliśmy do mojej rodzinnej miejscowości na weekend, a następnie do męża. Niestety mieliśmy pecha i jedna z jego ciotek wraz z mężem w ten weekend nie mogła się z nami spotkać. Żadna bliska rodzina - piąta woda po kisielu, jednak mieszka na tym samym osiedlu, co teściowie i często się widują. Nic straconego, rodzice obiecali przekazać jej zaproszenie, my zadzwoniliśmy i przeprosiliśmy, oni podziękowali i obiecali dać nam znać, czy się pojawią.
Mijają dwa miesiące, wszyscy goście już się potwierdzili, poza wspomnianą ciotką. Daliśmy jej jeszcze tydzień i zaczęliśmy dzwonić. Bezskutecznie.
Po kilku dniach bezowocnej próby kontaktu z naszej strony, teściowa postanowiła wkroczyć do akcji. Ponieważ telefonu od niej również nie odbierała, zaczęła podejrzewać, że coś się stało. Odwiedziła ciotkę osobiście i okazało się, że nie chce z nami rozmawiać, bo jest... obrażona. Powiedziała jej, że nie ma zamiaru przyjść ani na ślub, ani na wesele, bo nie pofatygowaliśmy się do niej. A skoro nam się nie chciało, to jej też się nie chciało nas poinformować.
Jest w tym logika, prawda?
Mijają dwa miesiące, wszyscy goście już się potwierdzili, poza wspomnianą ciotką. Daliśmy jej jeszcze tydzień i zaczęliśmy dzwonić. Bezskutecznie.
Po kilku dniach bezowocnej próby kontaktu z naszej strony, teściowa postanowiła wkroczyć do akcji. Ponieważ telefonu od niej również nie odbierała, zaczęła podejrzewać, że coś się stało. Odwiedziła ciotkę osobiście i okazało się, że nie chce z nami rozmawiać, bo jest... obrażona. Powiedziała jej, że nie ma zamiaru przyjść ani na ślub, ani na wesele, bo nie pofatygowaliśmy się do niej. A skoro nam się nie chciało, to jej też się nie chciało nas poinformować.
Jest w tym logika, prawda?
rodzina
Ocena:
302
(310)
Komentarze