Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78383

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim mieszkaniu zalęgły się mrówki.
Małe odporne skurczybyki, które naprawdę trudno eksmitować.
Przyszły one z piwnicy lub młoda królowa wleciała przez okno, któż to wie.

Do rzeczy.
Przez ok 9 lat byłem partnerem niezwykle leniwej i niedbającej o czystość pani W.
Tak więc mrówki miały się znakomicie, resztki jedzenia wszędzie, więc miały zapewnioną przyszłość.
Okazało się jednak, że jest pewien poziom syfu, z którym nawet mrówki nie dadzą rady.

Wyjechałem na delegację ok tygodnia. Tak więc zostawiłem mrówki i panią W samych.
(Mrówki założyły gniazdo pod lodówką).
Co zastałem po powrocie.
Pani W za każdym razem kiedy nalewała sobie colę lub sok z lodówki, zostawiała parę kropel na ziemi lub generalnie gdzieś w okolicy (taki chyba rytuał dla bogów ).
Ta cała cola przez ten tydzień zrobiła wielką plamę przy lodówce.
Mrówki musiały być zadowolone, ale okazało się, że przyklejały się do tej plamy i zdychały.
Dosłownie całe fale mrówek, chodzące potem po ciałach już przyklejonych poprzedniczek aby dostać się do słodkiej pułapki.
Tym sprytnym sposobem pani W zabiła całą kolonię.
Najlepsze jest to, że nawet królowa, chyba z głodu wyszła i zginęła tak samo jak swoje robotnice.

Oczywiście pani W nie przeszkadzał ten holocaust.
Jej psychika po prostu pomijała takie detale.

Pani W konta mrówki

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 233 (307)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…