Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78495

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już pisałem, mieszkam na stałe w USA i posiadam podwójne obywatelstwo, choć moja praca wymaga przebywania około 8 miesięcy w Polsce.

W każdym razie chciałem opisać, jak wyglądała moja rekrutacja na dyrektora oddziału w Warszawie.

Pewna korporacja tworzy oddział w stolicy Polski z prostej przyczyny, a mianowicie oszczędności.

Centrum analityczno-obliczeniowe i praktycznie całe dane przesyłane przez sieć do centrali w Stanach. Zatrudnionych jest 90 specjalistów plus około 60 osób pomocniczych. No i oszczędności w zarobkach, tu specjalista dostaje maksymalnie 1200-1380$ na rękę, w USA zawołałby przynajmniej 9000-13000$ (mam tu na myśli osobę po studiach kierunkowych). W związku z tym decyzja firmy prosta: otwieramy biuro w Polsce. Wyliczono wszystko, oszczędności na poziomie kilku mln USD rocznie. To szukamy dyrektora.

Powiem tak, rekrutacje tutaj są na bardzo wysokim poziomie i wieloetapowe. Zawsze dokładnie jest zaznaczone, czego wymagamy, a tu było wyraźnie zaznaczone, że znajomości Polski.

Pominę fakt, iż na początku byliśmy w 30-osobowym gronie, dostaliśmy mapę Europy, gdzie musieliśmy zaznaczyć Polskę i, przyznam, odpadło na tym 6 osób.

Znajomość języka. Jeden z kandydatów był obrażony, że w Polsce nie mówi się po angielsku, a drugi chłopak trochę mówił po polsku, był wyjątkowo zdziwiony moją polszczyzną. Ba, jak pytał, gdzie studiowałem (Politechnika Warszawska), to dopytywał, w jakim stanie USA jest ta uczelnia.

Pracę, jak wiecie, dostałem, znajomość języka, kraju i obywatelstwo są atutami nie do przebicia. Ale przyznajcie, stan wiedzy ludzi w USA poraża.

rekrutacje

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 310 (334)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…