Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78628

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historie o otyłości, postanowiłam opisać tutaj swoją. Nie wiem, czy nadaje się ona do końca na ten portal, ale chyba nie pa na nią lepszego miejsca. Będzie bardzo długo.

Od zawsze byłam grubsza, w dzieciństwie była to raczej wina mojej mamy, ponieważ uwielbiała patrzeć, jak jem. Dostawałam porcje ogromne, poza śniadaniem i kolacją, miałam czasem dwa solidne obiady, plus słodycze. Mama wtedy siadała naprzeciw mnie i patrzyła zachwycona, jak jem.
Z racji, że w moim życiu było niewiele okresów, gdy mieszkałam z mamą, a zajmowała się mną moja matka chrzestna (nazywałam ją ciocią), która była w wieku mojej babci, jeśli nie było akurat krucho z finansami, również byłam solidnie karmiona.
Dramat pojawił się w podstawówce, gdy dzieci z innych klas się ze mnie śmiały.
Mama z ciocią zdecydowały, że chyba pora mnie odchudzić.
W ramach tego, dostawałam jedną czekoladkę dziennie, w ramach słodyczy, ale w kwestii reszty żywienia niewiele się zmieniło.
Dla mojej wagi szczęśliwie, chociaż w całokształcie sytuacji niezbyt, pogorszyły nam się finanse, więc automatycznie trzeba było oszczędzać jedzenie. Wtedy trochę schudłam, chociaż nadal byłam okrągła.
Kiedy miałam 13 lat, zamieszkałam z mamą. Jeśli były tylko pieniądze, gotowała obiady, a miała zamiłowanie do tłustego jedzenia i nadal lubiła patrzeć, jak jem.
Pojawiły się jednak między nami spięcia, ponieważ nie akceptowałam tego, jak wyglądam.
W tamtym momencie ja byłam piekielna, ale nie widziałam innego wyjścia. Zrobiłam cztery dni głodówki, by zmusić mamę, do gotowania mniej tłusto.
Z finansami nadal było bardzo krucho, ale okazało się, że chudsze jedzenie wcale nie jest droższe i dzięki temu do 16 urodzin bardzo schudłam.
Problem pojawił się, gdy miałam 17 lat. Zaczęłam tyć z dnia na dzień, mama uważała, że albo jem słodycze w tajemnicy, albo jestem w ciąży, ciągle słyszałam od niej przykre rzeczy na temat mojej wagi. Bałam się cokolwiek zjeść, idąc w stronę lodówki, pytałam mamy, czy mogę zjeść, bo nie chciałam słyszeć przykrych komentarzy.
Niedługo później przestałam mieć miesiączkę, co znów spowodowało oskarżenia o ciążę, w której być nie mogłam, ale mama mi nie wierzyła.
Kiedy trafiłam do ginekologa, zbadał mi poziom hormonów. Estrogen miałam taki, jak kobiety podczas menopauzy. Dostałam tabletki i z 107 kilo, w ciągu tygodnia schudłam do 100.
Dalej nie było już tak łatwo schudnąć, ale starałam się. Różne diety poszły w ruch. Wtedy mogłam sobie na to pozwolić, ponieważ sytuacja materialna uległa bardzo dużej poprawie i było nas na to stać.
Strach przed jedzeniem i wagą pozostał. Schudłam do 67 kilo, przy wzroście 182 cm. Kiedy jednak chciałam cokolwiek zjeść co nie do końca było zdrowe, czy to była smażona pierś z kurczaka, zamiast gotowanej, czy jeden pasek czekolady, słyszałam, że nie powinnam, bo jestem gruba.
Utwierdzałam się w tym przekonaniu. Rzadziej słyszałam przykre komentarze, ale nadal były.
Chudłam więc dalej.
Doszłam do 60 kilo, było mi widać żebra, miałam zapadnięte policzki i brzuch.
Ale byłam szczęśliwa, bo mama już mi nie dokuczała. Wreszcie byłam szczupła.
Wiecie, co jest jeszcze smutne? Dopóki byłam gruba, nikt w klasie w technikum zbytnio mnie nie lubił. Kiedy nagle schudłam, klasowa "elita" zaczęła nagle mnie zapraszać na swoje imprezy, nie byłam wybierana na końcu na w-fie. Dla nastolatki to wiele.
Nie miałam jednak siły na nic, wejście po schodach było dla mnie problemem, nie mówiąc o krótkim spacerze. Zaczęły się wtedy zasłabnięcia.
I wróciły komentarze mamy. Tym razem, że wyglądam jak szczur i jestem obrzydliwa.
Pewnie pomyślicie, że na swój sposób się troszczyła o mnie i chciała, bym przybrała na wadze?
Nic bardziej mylnego.
W Warszawie miał się odbyć casting Elite Model Look.
Mama chciała mi "pomóc" zostać modelką. Przez tydzień nie jadłam nic, poza koktajlami z mieloną kawą, by mówiąc wprost, nic nie znajdowało się w moich jelitach i bym była szczuplejsza.
Niestety los pokarał mnie szerokimi biodrami i byłam za gruba.
Po wszystkim słyszałam, że do przyszłego roku mama pomoże mi schudnąć, bym się dostała.
Miałam 20 lat w tamtym momencie i w końcu doszłam do wagi 55 kilo.
Wyglądałam jeszcze gorzej, ale byłam szczęśliwa.
Niestety powracające omdlenia zmusiły mnie, bym zastanowiła się, co jest nie tak.
W domu nadal słyszałam, że nie mogę jeść tego, czy tamtego, bo przytyję, albo dla odmiany, że wyglądam obrzydliwie, bo jestem za chuda.
Poszłam więc po pomoc dalej. Tak trafiłam do poradni zdrowia psychicznego.
Powoli zaczęłam wychodzić z anoreksji, aktualnie mam 5 kilo za dużo, ale akceptuję siebie.
Niestety zniszczyłam sobie zdrowie, czego się już nie naprawi.

otyłość odchudzanie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…