Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Coś o naszej publicznej służbie zdrowia.

Moja babcia ma "mały" problem natury kostnej, że tak to ujmę - nie będę zagłębiać się w szczegóły, bo to nie o to tutaj chodzi.

Po roku wizyt u różnych specjalistów, określono jasno i niemal jednogłośnie - potrzebna operacja. Tak więc babcia została zapisana na takową na 13 miesięcy wprzód, na termin 22.06.2017 r. Ciężko jej było chodzić, no ale mus to mus, wytrzymała.

20 czerwca została przyjęta na oddział i położona na wygodnym szpitalnym łóżku. Lekarz prowadzący bardzo miły, nawet jedzenie wydawało się być całkiem zdatne do spożycia. Babcia została poinformowana, że operacja odbędzie się w czwartek w godzinach popołudniowych, że zostanie znieczulona od pasa w dół oraz ogólnie "ogłupiona" tzw. "głupim jasiem" (taki lek znieczulająco-uspokajający podawany przed operacją, żeby pacjent nie był w pełni świadomy i był relatywnie spokojny). Wszystko pięknie, babcia trochę przestraszona, ale zachęcona możliwością normalnego chodzenia, z niecierpliwością oczekiwała operacji.

W czwartek wszystko, powiedzmy, było już dopięte na ostatni guzik, po czym babcia dostała tego „głupiego jasia” i w spokoju oczekiwała na operację.

Ta jednak nie nastąpiła. Okazało się, że nie ma anestezjologa na oddziale i nie będzie komu podać znieczulenia. No cóż, zdarza się. Jednakże lekarze stwierdzili, że skoro operacji nie będzie, to babcię wypiszą, bo po co ma łóżko zajmować. Jak pomyśleli, tak zrobili i wypisali babcię OD RAZU, będącą wciąż pod wpływem głupiego jasia. Ba, nawet jej karetką transportową nie odesłali do domu, tylko praktycznie zrzucili z łóżka, dali wypis i ahoj!

Jeżeli ktoś nie wie, jak działa „głupi jaś”, to, w skrócie, oprócz znieczulenia i uspokojenia, powoduje coś na podobieństwo upojenia alkoholowego. Człowiek nie może samodzielnie chodzić po prostej, nie potrafi składnie mówić, bardzo często plecie głupoty. Ponadto, wprawdzie rzadko, ale zdarzają się poważne komplikacje po przyjęciu tego leku.

I tak, lekarze "wyrzucili" kobietę po siedemdziesiątce, będącą pod wpływem leku odurzającego, samopas do domu.

Tu już naprawdę nie chodzi o brak operacji po 13 miesiącach oczekiwania, ale o to, jak moja babcia została potraktowana, że naprawdę wiele złych rzeczy mogło się wydarzyć. Żałuję, że nie było mnie na miejscu, bo zrobiłabym awanturę, żeby trzymali babcię do czasu aż ostatni mg „głupiego jasia” wydostałby się z jej organizmu, żebym była pewna, że będzie wszystko w porządku.

Na szczęście babci nic się nie stało, bo inaczej to nie ręczyłabym za siebie i na pewno poruszyłabym niebo i ziemię, żeby osoby ponoszące za to odpowiedzialność poniosły konsekwencje. Tak czy owak, zgłoszenie do Komisji do spraw orzekania o niepożądanych zdarzeniach medycznych poszło. Mam nadzieję, że coś zrobią w tej sprawie.

Babcia na pytanie, kiedy będzie miała operację, usłyszała, że w bliżej nieokreślonej przyszłości. Kiedy się zaczęła natarczywie dopytywać, uzyskiwała tę samą odpowiedź.

Sprawa jest świeża, bo wszystko działo się wczoraj/dziś, więc mam nadzieję, że otrzymamy w końcu należyte informacje.

I tak się zastanawiam, co by było, gdyby ta sytuacja dotyczyła osoby pracującej, nie emerytki, czyli osoby, która straciłaby dni pracy. Co by się działo, gdyby babci jednak coś się stało..

I, tak po cichu, zastanawiam się, na co idą nasze składki...

szpital

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…