Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78870

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w bloku w dość spokojnej okolicy. Moimi sąsiadami są ludzie w pełnym przekroju wiekowym – od maleńkich dzieci do starszych emerytów.

Jak to w budynku wielorodzinnym, zdarzają się od czasu do czasu różne piekielności i dziś opiszę przypadek z ostatnich dni.

Sąsiadka mieszkająca piętro wyżej od kilku lat pracuje we Włoszech, a do domu przyjeżdża praktycznie tylko na kilka dni w roku. W tym roku postanowiła zrobić remont generalny i wynajęła ekipę, która wykonuje te prace pod jej nieobecność.

Piekielna okazała się ta właśnie ekipa, a konkretnie jej kierownik.

Kiedy trwa remont, to wiadomo, że jest hałas – nic nadzwyczajnego. Jest to zrozumiałe, pod warunkiem, że hałasuje się w dzień, a nie w nocy…

Pierwsze dni były normalne – ot stukali, pukali, wiercili, ale po 22.00 była już cisza. Po kilku dniach to się jednak zmieniło. Mimo godz. 22.00 na zegarze, robotnicy w najlepsze stukali młotkami i wiercili dziury w ścianie.

Za pierwszym razem nie było reakcji lokatorów – ot, pewnie przypadkowo im zeszło dłużej, wyjątkowo. No ale nie. Dzień następny i znów – godz. 23.00, a oni dalej wiercą.

Tego już było za dużo zarówno dla mnie, jak i dla kilku innych sąsiadów, więc poszliśmy do remontowanego lokum i dobijamy się do drzwi.

Dziwne, że w tym huku ktoś cokolwiek usłyszał, ale jednak nam otworzyli. Wychodzi (na oko 50-kilkuletni) facet i pyta, o co chodzi?

Odpowiadamy, że o hałas, który robią po 22.00. Ludzie mają rano do pracy, są też małe dzieci – wszyscy chcą w spokoju spać.

Na to facet, który przedstawił się jako kierownik ekipy, powiedział tonem wyższości, że go terminy gonią i nie ma czasu na głupoty w rodzaju jakiejś ciszy nocnej i żebyśmy wszyscy łaskawie spadali na drzewo.

Na słowa, że w przypadku, gdy sytuacja się powtórzy zostanie powiadomiona policja, tylko się zaśmiał i odpowiedział: „To sobie wzywajcie, na pewno mają na głowie ważniejsze sprawy niż takie g…”.

Oczywiście następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Znowu godz. 23 z minutami i znowu wiercą.

Z tą różnicą, że jakieś pół godziny później pojawił się patrol. Nie wiem, co zrobili, ale od następnego dnia aż do końca remontu wiercenie ustawało już ok. 20.00 nawet.

Czyli jednak można kończyć hałasowanie o ludzkiej porze, czasem trzeba tylko zachęty… ;-)

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 276 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…