Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79065

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wróciłam właśnie ze szpitala, gdyż od niedawna towarzyszy mi zbyt wysokie ciśnienie, które nie jest adekwatne do mojego wieku.

Mieszkam sobie z mamą i młodszą siostrą oraz posiadam cztery piękne bardzo młode papużki.
Każdy posiadacz ptaków wie, ile trzeba nasprzątać się przy klatce. Dziennie wystarczy dziesięć minut, nie więcej, na wymianę wody oraz przemycie żerdzi i wyczyszczenie pojemniczków z jedzeniem. Raz na kilka dni wymienia się piasek w klatce.

Otóż, moi mili, spróbujcie sobie wyobrazić moje zdziwienie i rosnące przerażenie, kiedy wchodząc do pokoju miałam przyjemność ujrzeć zaschnięte kupy na keyboardzie, statywach, półkach - prawie wszędzie. Śmierdziało jakby mysz weszła do wentylacji i tam dokonała żywota. Rozumiem kurz, sierść (koty), brud na urządzeniach, biurku, półkach, ale wszędzie walające się gówna już nie.

Najgorzej jednak było z papużkami. Małe, wystraszone, siedzące w kącie klatki, wyraźnie mające problem z oddychaniem i niedziwne, bo ktoś pstryknął jakąś chemią, coby nie śmierdziało - bez sprzątania klatki.

Otworzyłam okno - wietrzyłam pokój ponad godzinę, papużki wyraźnie odżyły.

Posprzątać to wszystko zeszło mi z godzinę, włącznie z wymianą starego piasku, karmy, wymyciem żerdek i zdarciem zaschniętych kup ze stołu, na którym ulokowane są moje papużki. Nie rozumiem, jak można tak zaniedbać biedactwa, a potem jeszcze wykłócać się, że przecież obie sprzątały.

W szpitalu byłam tydzień i boję się myśleć, co przechodziły papużki, które są delikatne...

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…