Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79258

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam krótką historię rowerową.

Jadę sobie dzisiaj do pracy na rowerze wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy: po trzy, miejscami cztery pasy w jedną stronę.

Po obu stronach ulicy jest ścieżka rowerowa. Po mojej (prawej) stronie jest starsza, z kostką brukową, po której trochę trzęsie, ale na pewno da się jechać komfortowo na przeciętnym, miejskim rowerze. Patrzę, obok śmiga ulicą, między autami zjeżdżającymi w prawo, rowerzysta. Taki na ultralekkim i cieniuteńkim jak karteczka rowerze, w ciasnych gatkach. Myślę sobie: ale palant, tak ryzykować tylko dlatego, że ścieżka nie jest asfaltowa. Ale nic, jadę dalej.

Pięćset metrów dalej jest bardzo duże skrzyżowanie. Chcąc jechać prosto, można je ominąć górą przez wiadukt albo stać na dole na światłach. Co robi kolarz? Oczywiście pcha się na wiadukt. Ograniczenie w tym miejscu to 80 km/h, którego nikt nie przestrzega i auta jadą średnio 100.

Kierowcy trąbią, on nic sobie z tego nie robi, bo przecież tak szybko jedzie, że jest prawie jak motocykl i na pewno nikomu nie wadzi. Chyba nie wziął pod uwagę, że ultralekki rower ma też swoje wady: na przykład że jest podatny na podmuch powietrza od tira. Tak, przewrócił się. Nie, nic mu się poważnego nie stało, bo przykleił się do tej barierki wiaduktowej.

Nie można za to powiedzieć tego samego o rowerze, który został rozjechany przez kolejny nadjeżdżający samochód większych gabarytów.

komunikacja_miejska

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (206)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…