Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79299

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawiązując do historii malami1001 (#79295) i ja napiszę coś od siebie.

Kilka lat temu przeprowadziłam się z miasta wojewódzkiego do miejscowości mniejszej (choć też nie na zasadzie: wjazd i wyjazd z miasta a w między czasie rondo ;)).

Od mniej więcej roku dzień w dzień są awantury a to za ścianą a to przed budynkiem. Apogeum miało miejsce jakiś miesiąc temu kiedy u mnie na zegarze była godzina 6:00 za ścianą rozgrywały się iście dantejskie sceny z użyciem całego repertuaru "wyp.......j" "sp.......j" "k...." "ch.." i innych pokrewnych.

Pewnej soboty o 8 rano muzyka, bardzo głośno i miarowe "łup" "łup" "łup" - wyglądam przez okno, a tam pani trzepie gumową wycieraczkę, trzepaczką do dywanów. Tak około 40minut.

Na podwórku regularnie robiona jest melina, a to sąsiad się pruje, że "zaje..." żonie jak wezwie patrol, a to ktoś tydzień śpi pod drzewem bo dostaje kopa w d... na rozpęd.

Mamy 3 pokoje i dacie wiarę, że w żadnym nie można się spokojnie wyspać? W KAŻDYM jak nie awantura za ścianą to coś albo za jednym albo za drugim oknem. Ciągle coś, a że to centrum miasta to jeszcze ktoś się w między czasie wyszcza (sorry za kolokwializm) pod okna albo w bramę.

A dlaczego nawiązuję do historii malami1001? Ano dlatego, że pani, która trzepała wycieraczkę jakoś specjalnie nie widzę by pracowała, a dziecko jest w wieku w którym przysługuje jej jeszcze chyba macierzyński do tego 500+ i żyje się dobrze, nie?
Za ścianą awantury są o każdej możliwej porze dnia i nocy a i wiekowo bliżej "starym" do emerytury, a z kolei "młodzież zaścienna" po pobycie w ciupie i z racji zaawansowanego pijactwa i tatuaży na swojej zachlanej m.....e pracy raczej nie znajdzie. No bo umówmy sie gdzie?

Nawiązuję do wspomnianej historii dlatego, że to my wg "lokalsów" jesteśmy nienormalni bo NAM TO PRZESZKADZA. Przeszkadzają nam awantury, przeszkadza nam to, że ktoś śpi pod drzewem i nie wiadomo czego można się po nim/niej spodziewać. Przeszkadza nam, że sąsiedztwo zachlane wyrzuca popiół do śmieci i nie raz trzeba było wzywać straż. Przeszkadza nam to, że boimy się wyjść z domu bo ktoś nas może zaatakować bo jako jedyni staramy się reagować.

Ale przede wszystkim nawiązuję do tej historii dlatego, że my aby żyć normalnie musimy teraz wydać około 2k (na wynajem), żeby móc zasnąć spokojnie bez strachu, że ktoś nam z buta wjedzie do domu, a całe to towarzystwo z różnego rodzaju zapomóg, zaiłków, dodatków itd. żyje sobie jak państwo, jest na wódeczkę, na papieroski, na kolejnego bachora (rząd da), a dla osób młodych, bezdzietnych, które na wszystko co mają muszą za.......ć jak przysłowiowy koń na westernie nie ma nic. NIC. A podobno jesteśmy przyszłością tego kraju. I w porządku, nas stać na wyprowadzenie się, ale pytanie brzmi czy gdyby nie było powinnam teraz urodzić 3-4 dzieci, żeby dostać zapomogę i móc żyć normalnie? A może powinnam zacisnąć zęby i jak twierdzą niektórzy pogodzić się z tym, że wszędzie są sąsiedzi, a my robimy z siebie ofiary losu i książęta?

Boli mnie to, że idę do sklepu i w ciągu jednego dnia widzę, że wędlina zdrożała 6PLN na 1kg. Boli mnie, że jeśli chcę żyć dobrze to powinnam właściwie nie spać tylko robić aż się zarobię, a przede mną stoi rodzina "4 flaszki i czekolada".

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…