Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79386

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cofnijmy się o trzy miesiące.

Grzecznie czekałam na przesyłkę. Nadmienię, że w środku 15 egzemplarzy produktu na zamówienie, reszta poszła do klienta, podwykonawca nie zostawia sobie nic "na zapas", bo mu to niepotrzebne. Z tych 15 sztuk mi jest koniecznie niezbędne 8, reszta idzie czasem na "pokazówki" dla nowych klientów. Standard już od kilku lat.
Mój podwykonawca (firma niezwykła, porządna, rzetelna. Tak, da się w rozsądnej cenie i jednocześnie szybko oraz dobrze. Perełka!) niestety współpracuje tylko z GLS-em. Z dwóch powodów - jest tani i dojeżdża na ich zadu... do ich firmy, jak to się ładnie mówi, "w kraju".
Przesyłki od nich to w skrócie rzecz biorąc papier w tekturowej grubej kopercie.
Ale do rzeczy.

Trzy miesiące temu przyjechała młoda dziewczyna, dała to ich śmieszne urządzonko, na którym człowiek się podpisuje zamkniętym długopisem, a podpis w niczym nie przypomina tego, co powinien. Wcisnęła mi paczkę do ręki i "do widzenia" krzyknęła już z półpiętra.

Zamknęłam drzwi i wzięłam się za otwieranie przesyłki - dopiero wtedy poczułam, że prawie cała dolna krawędź koperty jest przemoknięta czymś słodkim, gęstym i klejącym. Nie wiem - karmelowa kawa mrożona, rozpuszczone lody - nieistotne. Ważne, że przeciekło i 15 egzemplarzy było sklejone na amen - próba rozdzielenia skończyła się oderwaniem wierzchniej warstwy papieru.
Dzwonię do GLS i proszę, żeby cofnęli panią kurier, trzeba podpisać protokół szkody. Dali mi numer do kuriera. Odebrał jakiś facet. Nie wiem, kim była ta babeczka w takim razie - córką, koleżanką - nieistotne, nie była "moim" kurierem. Daleko nie odjechała, bo już po chwili była z powrotem pod drzwiami. Może czyściła samochód?

Uparcie wmawiała mi, że "nic się nie stało". Musiałam pilnować, co wpisuje w protokół, bo starała się umniejszać swoją winę. Próbowała też mi wmówić, że "to na sortowni się chyba stało".

Protokół spisany, podpisany, wysłany razem ze zdjęciami szkód do nadawcy.
Udało się ubłagać klienta o odłożenie 15 egzemplarzy z "ich" partii, odebrałam przy okazji następnej współpracy.

Fast forward do dzisiaj.

Kolejne zlecenie - o ironio, dla tego samego zamawiającego.
Nie było mnie w domu, więc czekałam na SMS w stylu "nie było Cię, paczka jest w parcelshopie 3 ulice dalej". SMS-a też nie było.
Około godziny 15 wróciłam i wyciągnęłam ze skrzynki wymiętoloną i rozerwaną tekturową kopertę. Na szczęście suchą i moje 15 egzemplarzy jest tylko pogniecione i przytarte na jednym rogu. Cóż, nie pójdzie na pokazówki, trudno. 8 numerów do archiwum nie musi być super-idealnych.

Na moje pytanie, kto odebrał paczkę, pani w centrali odpowiedziała moim nazwiskiem. Gdy spytałam o podpis, powiedziała, że ona tego nie widzi w systemie.
Tym razem nie była w stanie mnie skontaktować z kurierem. Jutro "ktoś" ma przyjechać z protokołem szkody.

Zdjęcia zrobione (łącznie ze skrzynką pocztową). Jutro spiszę protokół. I zapytam pana/panią, czy marzy im się wizyta na policji za fałszowanie cudzych podpisów.

GLS kurierzy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…