Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79606

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w bloku z wielkiej płyty. Jeśli z klatki wyjdę w prawo osiedle blokowisk ciągnie się gdzie oczy sięgną, jednak jest to miejsce stosunkowo zielone, z małym parkiem, całkiem przyjemne i zadbane, jeśli wyjdę w lewo - cóż, wychodzi się na stare kamienice, smutne i szare, a cała okolica wydaje się lekko przykurzona. Z prawej strony, dalej od mojego bloku, znajduje się duża Biedronka, z lewej natomiast mniejsza, do której jest mi zdecydowanie bliżej. Problemem obu Biedronek są kolejki - w dużej nie widać tego na pierwszy rzut oka, za to w małej odnosi się wrażenie, że kolejka ciągnie się aż pod ścianę z lodówkami z nabiałem, jest to jednak warunkowane metrażem pomieszczeń, bo tak naprawdę kupujących jest właściwie tyle samo.

Pewnej zimowej niedzieli, późnym popołudniem, wybrałam się na szybkie zakupy do mniejszej Biedronki. Kolejka jak zwykle, bez względu na porę dnia, więc robię swoje i ustawiam się w ogonku. Odnoszę wrażenie, że już wszyscy przyzwyczaili się do specyfiki tego miejsca, dlatego każdy zamyka dziób i czeka na swoją kolej, bo komentarze w niczym tu nie pomogą. Ale nie ona - komentatorka klasy A.

Ustawiła się za mną matka [M] z córką. Dziewczynę określiłabym mianem zwyczajnej nastolatki, ot taka Kasia lub Ola, jednak jej matka robiła za Karynę i Dżesikę w jednym. I komentuje i wzdycha i "jesuuu, jaka kolejka, no jak długo, o borze, no dwie kasy otwarte, tyle trzeba czekać" i tak w kółko. Nagle jak nie ryknie na pół sklepu:

[M] - Kasia! Wyciągaj telefon! Reportaż będę kręcić! - na takie dictum parsknęłam w szalik, ale matka jedzie dalej - Kto to widział! PRZECIEŻ TO SKANDAL!

Nieopodal stała, domniemam, kierowniczka sklepu [K], która prawdopodobnie robiła zamówienie na poniedziałek - pospiesznie sprawdzała asortyment i notowała, zapewne żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu. Matka krzyknęła do niej:

[M] Dlaczego tylko dwie kasy są otwarte?!
[K] Bardzo mi przykro, proszę Pani, ale nie mamy tylu pracowników, by...
[M] To trzeba zatrudnić więcej! - wcięła się wielce oburzona matka, na co kierowniczka popatrzyła jej w oczy i rzekła ze spokojem -
[K] To bardzo proszę podesłać swoje CV, rozpatrzymy Pani kandydaturę.
Matce w końcu zamknął się dziób.

Miałam ochotę klaskać, naprawdę. Była to jedna z lepszych ripost jakie usłyszałam - prosta i rzeczowa. Wiem, że nie tylko Biedronka zmagała się z brakiem pracowników, inne sklepy i usługi również, co widać było po kartkach z ofertami wywieszonymi na niemal każdych drzwiach w mieście. Matki nie osądzam, być może pracuje nawet na dwa etaty, ale...sami wiecie. "Madki". Tylko córki szkoda, która przez cały czas stała ze spuszczoną głową, czerwona ze wstydu.

biedronka matki

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…