Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Buduję dom. Nie robię tego systemem gospodarczym (tzn. własnymi rękami, z pomocą szwagra), tylko mam sprawdzoną przez znajomych firmę, która jest generalnym wykonawcą, ale wiadomo, że dobre przedsiębiorstwo ogólnobudowlane nie udaje, że zna się na wszystkim, tylko do pewnych działek specjalistycznych bierze sobie podwykonawców.
Współpraca z głównym wykonawcą układa się bardzo dobrze. Ja mam pewne wykształcenie w kierunku budowlanym, więc mimo że nie pracuję w branży, to rozumiem, co do mnie majster mówi, a on widząc to, zanim podejmie jakąś decyzję, pyta co uważam i proponuje różne rozwiązania.

Z niektórymi podwykonawcami jest gorzej. Postawiliśmy ściany, przyjechali dekarze. Omawiamy co i jak ma być zrobione. Tutaj muszę wyjaśnić, że Polska dzieli się na kilka tzw. stref wiatrowych. W tych, w których wieje mocniej (np. nad morzem, w górach), sztuka budowlana nakazuje lepiej zabezpieczać dachy przed wichurami.
Mój dom jest akurat w strefie, w której teoretycznie nie ma dużych wiatrów, więc nie trzeba dodatkowych zabezpieczeń. Powiedziałam jednak dekarzom, że widząc nasilające się w ostatnich latach wichury, chcę żeby dach był zrobiony tak, jak w górach. Czyli klamrowanie (dodatkowe mocowanie do więźby) nie co trzeciej dachówki, tylko każdej lub przynajmniej co drugiej.
Dekarz na to, ze nie potrzebne i baba się nie będzie wtrącać, bo się nie zna.

Ja odpowiadam, że mam papiery na technika budownictwa, więc jednak trochę się znam. A poza tym, jaka to dla niego różnica, skoro to i tak ja płacę. Powinien się cieszyć, bo więcej zarobi. A że ja mam taką fanaberię, by trochę uczciwie zarobionych pieniędzy wydać na dodatkowe zabezpieczenie dachu zamiast na jacuzzi, to jest wyłącznie moja sprawa. Nawet jeżeli jest to generalnie niepotrzebne, wolę spać spokojnie i wiedzieć, że jak przyjdzie wichura stulecia, to mojemu dachowi się nic nie stanie.

Dekarz powiedział, że na robocie się zna i nikt mu nie będzie mówił, co ma robić. Spakował się i pojechał.
Dopiero telefon z żołnierskimi słowami od mojego majstra-głównego wykonawcy go naprostował. Dekarze uświadomieni, że podpisali wstępną umowę na wykonanie mojego dachu i jak pojadą, to będą musieli płacić karę, przyjechali i dach kładą. Z klamrowaniem takim jak chciałam.

PS: Wymagany przepisami kierownik budowy oczywiście jest i mnie popiera - tzn. też uważa, że dodatkowe klamrowanie nie jest konieczne, ale jak inwestor chce zapłacić i będzie dzięki temu spokojniejszy, to dlaczego nie.

budowa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…