Obserwacja z pociągu podmiejskiego.
Jedzie tata z synkiem. Synek miota się po całym wagonie, tłucze siedzeniami (rozkładane), jak tylko pociąg podjeżdża na stację, staje w drzwiach i nie można wysiąść/wsiąść. Tatuś cały czas mówi, ale dzieciak ma go w czterech literach.
Po drugiej stronie wagonu siedzi jakiś mężczyzna czytający książkę. Nic nie mówi, twardo czyta. W końcu dzieciak usiłuje otworzyć krzesełko koło niego, nie udaje się więc próbuje mocniej i wali faceta w nogę. Gość podnosi głowę, patrzy na ojca i czeka. Dalej nic nie mówi. Ojciec oczywiście nie reaguje. Za drugim razem gość ma dość, blokuje krzesełko i dość energicznie zamyka. Tatuś wybudza się z letargu i mówi:
- Synku, chodź tutaj, bo tam jakiś nerwowy człowiek siedzi.
Facet nic nie mówi, ale pogarda na twarzy mówi sama za siebie. Tatuś zbiera synka i wysiadają, trzy stacje przed miejscem docelowym. A mi nasuwa się pytanie, czy naprawdę nie można dziecka wychować?
Jedzie tata z synkiem. Synek miota się po całym wagonie, tłucze siedzeniami (rozkładane), jak tylko pociąg podjeżdża na stację, staje w drzwiach i nie można wysiąść/wsiąść. Tatuś cały czas mówi, ale dzieciak ma go w czterech literach.
Po drugiej stronie wagonu siedzi jakiś mężczyzna czytający książkę. Nic nie mówi, twardo czyta. W końcu dzieciak usiłuje otworzyć krzesełko koło niego, nie udaje się więc próbuje mocniej i wali faceta w nogę. Gość podnosi głowę, patrzy na ojca i czeka. Dalej nic nie mówi. Ojciec oczywiście nie reaguje. Za drugim razem gość ma dość, blokuje krzesełko i dość energicznie zamyka. Tatuś wybudza się z letargu i mówi:
- Synku, chodź tutaj, bo tam jakiś nerwowy człowiek siedzi.
Facet nic nie mówi, ale pogarda na twarzy mówi sama za siebie. Tatuś zbiera synka i wysiadają, trzy stacje przed miejscem docelowym. A mi nasuwa się pytanie, czy naprawdę nie można dziecka wychować?
Pociąg
Ocena:
122
(150)
Komentarze