Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80280

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może nie będzie piekielności w mojej historii, ale zawsze się zastanawiałem nad tym, w jaki sposób niedocenianie pracownika może pogrążyć pracodawcę.

Zacząłem pracę na jednej ze stacji benzynowych w Irlandii. To nie są takie typowe stacje jak w Polsce. Tutaj można kupić praktycznie wszystko - od mleka po wędliny itp. Większość ze stacji posiada tzw. deli, gdzie można zamówić kanapkę - ogólnie coś do zjedzenia. Deli było otwarte przeważnie do godz. 17.00. Jedna z dziewczyn z deli odchodziła na urlop macierzyński i szef nie mógł nikogo znaleźć. W związku z tym, że ja pracuję na sklepie, zaproponowałem swoją dziewczynę, która szukała pracy. Dwa różne departamenty, więc nie kolidują w planowaniu urlopów.
Ostatecznie dostała pracę. Po rozmowie umówili się na stawkę oraz na godziny, w jakich będzie pracować - miały to być ranne zmiany.

Wszystko było pięknie do momentu, gdy szef postanowił rozbudować deli, a co się z tym wiąże, zatrudnić więcej pracowników. Godziny pracy miały się zmienić - otwarte miało być do godz 23.00.
Została zatrudniona m.in. Irlandka, która ewidentnie miała problem z obcokrajowcami, jeszcze jeden Polak, Brazylijczyk i kilka innych osób pochodzenia irlandzkiego.

Po pewnym czasie zaczęły się problemy. W zasadzie to już po miesiącu. Dziewczyna wracała z płaczem do domu, bo owa Irlandka zaczęła rasistowskie komentarze kierowane w stronę obcokrajowców. Wiecznie coś było źle, ciągłe skargi do szefa o byle pierdołę. Komentarze te kierowała do innych pracowników, a ci z kolei przekazywali dalej. Postanowiłem porozmawiać z szefem o sytuacji i o problemie. Powiedziałem, że one jako kierowniczki powinni ze sobą współpracować, a nie rywalizować, że niestety, ale klienci też widzą napiętą atmosferę, a to się przełoży na spadek sprzedaży, jak również na to, że pracownicy zaczną odchodzić.
Szef nie zrobił nic.

Pierwszy odszedł Brazylijczyk, który często miał zmiany z ową Irlandką. W tym roku moja dziewczyna postanowiła też odejść, a że trafiła się jej oferta pracy w przedszkolu, to nie zastanawiała się długo. Zaraz za nią odszedł kolejny Polak.

Mija miesiąc od czasu, gdy wszyscy obcokrajowcy odeszli. Do tej pory szef nie może znaleźć nikogo na zastępstwo, a co za tym idzie, godziny otwarcia musiały się zmienić. Najpierw próbował trzymać otwarcie do 20.00, lecz niestety za dużo godzin tygodniowo wychodziło pracownikom, więc skrócił godziny do 17.00.
W międzyczasie zatrudnił dwie kolejne osoby. Brazylijka odeszła po tygodniu, bo nie wytrzymała presji. Ostatecznie jest otwarte do 15.00.

Tak się czasami zastanawiamy z dziewczyną, że kiedy szef nie widzi co się dzieje lub nie chce widzieć problemu, to pracownicy potrafią pogrążyć dobrze prosperujący biznes. Ja nadal tam pracuję, ale nie jestem przekonany, czy do szefa coś dotarło.

Irlandia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (117)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…