Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#80504

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
I klasa gimnazjum, początek XXI wieku, miałem wtedy 13 lat.

Wracam autobusem ze szkoły do domu. Wsiadając do autobusu pod szkołą wsiadałem 1 lub 2 przystanki po pętli autobusowej, dopiero na kolejnych przystankach autobus zapełniał się ludźmi. Wiązało się to z tym, że siadałem na wybranym przez siebie miejscu i spokojnie dojeżdżałem do miejsca docelowego. Zazwyczaj o tej porze autobus był konkretnie załadowany młodzieżą szkolną i ludźmi wracającymi z pracy. Oni się tłoczyli jeden na drugim, a ja spokojnie siedziałem 15 minut na tyłku podziwiając przestrzeń za oknem ;)

Tak było i tym razem. Ale zauważyłem, że przygląda mi się jakiś gość. Mógł mieć coś koło 50 lat, ubrany był najnormalniej w świecie.

Przyglądał mi się coraz intensywniej, zacząłem czuć się trochę nieswojo, ale w końcu autobus zaczął zbliżać się do mojego przystanku. Wysiadłem i myślałem już pewnie o obiedzie, który czekał na mnie w domu.

Ale nie tak szybko. Zostałem zaczepiony przez tego samego faceta, który przyglądał mi się w autobusie. Koleś poprosił mnie o imię i nazwisko oraz o adres szkoły do której uczęszczam. WTF? Zapytałem - po co to panu? Odpowiedział, że zgłosi do dyrekcji to, że nie ustąpiłem miejsca starszej pani. Ani się nie przedstawiłem, ani nie podałem adresu szkoły, tylko zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że żadnej starszej pani koło mojego siedzenia nie widziałem i chciałem odejść. On nie dawał za wygraną i kiedy zaczynałem się oddalać to zaczął się na mnie drzeć, że mam stać i nigdzie się nie ruszać.

Wokół żywej duszy. Nie pamiętam już czy z autobusu wysiedliśmy jako jedyni, czy po prostu nikt nie zwrócił uwagi na to że mnie zaczepił. Mimo że mieszkałem wtedy na zwykłym prlowskim osiedlu z wielkiej płyty, to przystanek znajdował się w odległości około 200 metrów od pierwszych bloków, a zarówno z jednej jak i drugiej strony ulicy był gęsto zalesiony park.

W końcu zaczęło zbierać mi się na płacz i powiedziałem mu czego chciał. I koleś sobie poszedł zaznaczając, że będzie mnie obserwował (to zapamiętałem akurat bardzo dokładnie). Nie mam pojęcia czy coś go spłoszyło, czy po prostu faktycznie chciał usłyszeć moje dane. Trochę się wystraszyłem i po przyjściu do domu opowiedziałem mamie, co się stało. Jej reakcją był opieprz, że na pewno musiałem zrobić coś więcej bo żaden dorosły nie zachowałby się tak tylko dlatego, że nie ustąpiłem staruszce miejsca w autobusie i mam się przyznać, co tam na prawdę się stało (mamusia zawsze zakładała, że jestem winny i to ja prowokuję całe zło w moim otoczeniu, mimo że nigdy nie dałem jej do tego podstaw ;) ). Rozryczałem się z bezsilności już wtedy na dobre.

Dopóki tata nie wrócił z pracy i nie powiedział mi, że jak tylko tego faceta spotkam jeszcze raz, to mam natychmiast mu o tym powiedzieć. Niestety (albo stety) nigdy więcej już go nie spotkałem. Rodzice też nie zgłosili tego nigdzie dalej. Ja dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które mi mogło grozić.

I teraz pytanie - czy był to tylko jakiś nawiedzony Janusz, który chciał zrobić obywatelskie zatrzymanie? Nawet jeśli chciał narobić mi wstydu, to mógł podejść do mnie w autobusie pełnym ludzi i wtedy zwrócić uwagę, na pewno bym to zapamiętał lepiej. Normalny dorosły raczej by w taki sposób się nie zachował. Zaznaczam natomiast po raz kolejny, że żadnej starszej pani w autobusie nie widziałem.

Czy może był to jakiś zboczeniec, pedofil, któremu coś albo ktoś pokrzyżował szyki przed zrobieniem mi krzywdy?

Poza tym moi rodzice... Gdyby coś takiemu przytrafiło się mojemu dziecku, to zgłosiłbym to na policję, a potem samemu zaczął szukać delikwenta po osiedlu. Zgłoszenie tego do lokalnej prasy też by nie zaszkodziło.

Całe szczęście że skończyło się to tylko w takli sposób. Swoich dzieci nie mam, ale nauczony doświadczeniem uczulam siostrzenice, jak w takiej sytuacji mają się zachowywać.

Uprzedzając pytania - żadnej traumy nie miałem, nie chodziłem do psychologa, nie moczyłem łóżka ani nie mam żadnych zaburzeń seksualnych. Następnego dnia oczywiście tak samo pojechałem sam do szkoły i sam z niej wróciłem. Już bez większych przygód ;)

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 17 (81)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…