Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80844

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sporo tu piekielnych historii o ciężarnych, więc dodam coś od siebie, tym razem z drugiej strony.

Jestem w 7 miesiącu ciąży i mieszkam w Londynie. Tutaj każda ciężarna dostaje znaczek, który może sobie przypiąć do ubrania, informujący o ciąży. Ułatwia to znacznie sprawę w środkach komunikacji i nie tylko, gdzie nie trzeba prosić i się wykłócać o miejsce siedzące. Założenie jest takie, że ludzie rozumieją i ustępują miejsca nawet jak się nie jest w widocznej ciąży. Ja staram się nie nadużywać przywilejów, ale jeśli faktycznie czuję się źle to przypinam sobie ten znaczek. Niemniej, nigdy na siłę nic nie wymuszam.

Nie wiem jak u innych kobiet, ale dla mnie pierwsze tygodnie były zdecydowanie najgorsze - byłam permanentnie zmęczona, niemal każdy zapach wywoływał u mnie mdłości, nic mi nie smakowało, itd. Któregoś dnia na początku ciąży wracałam do domu z wielką walizką i przysiadłam sobie na przystanku czekając na autobus. Czułam się koszmarnie i było mi ogólnie bardzo niedobrze. Niemniej, nie było po mnie jeszcze w ogóle widać ciąży.

Obok mnie inny pasażer zaczął palić papierosa. Pod wiatami przystanków jest zakaz palenia... Grzecznie poprosiłam o to, aby odszedł parę kroków gdyż jest mi niedobrze. W odpowiedzi postanowił on stanąć 3 kroki ode mnie i dmuchać mi dymem prosto w twarz. Skomentował też fakt, że wcale nie wyglądam na ciężarną więc kupiłam sobie przypinkę i teraz sobie wymyślam.
Niestety, mój żołądek nie wytrzymał i zwymiotowałam prosto na jego nogi...

Inna przygoda. Znowu autobus i znowu walizka.
W każdym autobusie jest półka na bagaże oraz przestrzeń na duże torby i / lub wózki. Niestety przestrzeń bagażowa była zajęta przez wózki. Chciałam wrzucić torbę na półkę, ale niestety była za ciężka żebym ją mogła bezpiecznie podnieść na taką wysokość (walizka na kółkach, więc ciągnąć mogę, ale staram się jej nie dźwigać jak nie muszę). Poprosiłam kierowcę o pomoc, na co on otworzył drzwi autobusu i ją zwyczajnie wyrzucił z kilkoma głupimi komentarzami o pannach lekkich obyczajów i przyzwyczajaniu się do macierzyństwa...

Kolejny autobus. Tym razem jadę tylko z komórką i kluczami do domu. Jest miejsce siedzące więc siadam. W autobusie robi się tłoczno - w większości mężczyźni w wieku 30-50 lat. W pewnym momencie wsiada starsza kobieta - zgięta w pół i o lasce. Ledwie chodzi. Nikt jej nie ustąpi miejsca. Mężczyzna siedzący koło mnie niemal zmusił mnie do ustąpienia jej miejsca, bo ja przecież młoda jestem...
Gwoli wyjaśnienia, sama już wstawałam żeby zrobić jej miejsce, ale samo podejście jest przerażające... Czasami nie dziwię się, że kobiety w ciąży wpychają się na chama, bo nikt z własnej woli im nie zrobi miejsca. Póki co raz mi ustąpiono miejsce w metrze - w dodatku był to na oko piętnastolatek! I raz, w ogóle o to nie prosząc, zostałam przepuszczona przodem do toalety w teatrze.

Poza tym wielokrotnie odmawiano mi dostępu do łazienki (co jest w ogóle niezgodne z prawem w UK, gdzie nawet stacje benzynowe czy restauracje bez łazienek dla klientów mają obowiązek udostępnić toaletę pracowniczą ciężarnym oraz dzieciom do lat 7), odmawiano zwolnienia miejsca w metrze czy autobusie, itd. O pierwszeństwie w kolejce to nawet nie marzę... A uwierzcie mi, są takie dni kiedy przejście 50m do najbliższego spożywczaka jest wyczynem porównywalnym z wejściem na Everest.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…