Historia z apteki.
Kilka dni temu dały o sobie znać moje nawracające problemy z zatokami. Dyskomfort duży, ciężko poruszyć głową bez bólu, a naprawdę nie mogłam pozwolić sobie na kwitnięcie w domu przez kilka dni, więc ruszyłam do apteki osiedlowej.
Wiedziałam co chcę kupić, by mi pomogło i wyłuszczyłam sprawę Pani Aptekarce [PA]. Zaowocowało to takim dialogiem:
[Ja]: Witam, poproszę lek xyz.
[PA]: A, to nie mamy tu tego..
[Ja]: Nie musi być to konkretnie ten lek, może być coś innego z tą substancją czynną.
[PA]: No nie wiem, czy mamy coś takiego.. Ale mogę zaproponować pani to!
I tu triumfalnie podaje mi... suplement diety! Tak, usiłuje wcisnąć mi suplement, gdy wyraźnie proszę o lek. Już samo to sprawiło, że nieco podniosło mi się ciśnienie. Jeżeli ktoś nie rozumie dlaczego, polecam wyszukać różnice pomiędzy lekiem a suplementem.
[Ja]: Ale jednak chciałabym lek, nie suplement diety…
[PA]: A co to za różnica? (!!!)
[Ja]: Jednak spora.
Na to Pani Aptekarka z wielką łaską podaje mi lek, o którym wiem, że nie działa na mnie za dobrze. To akurat nie jej wina, ale ona się nie poddaje:
[PA]: Bo wie pani, mamy jeszcze to, ale tego to trzeba brać po dwie tabletki trzy razy dziennie, a mojego Super Suplementu tylko jedną tabletkę raz na dzień!
[Ja]: Raczej podziękuję.. - i odeszłam od okienka.
Usłyszałam jeszcze jak do kolejnej osoby PA mówi, że ta dzieciarnia teraz się naczytała i wymagania mają z kosmosu.
Może cała sytuacja by mnie tak nie zirytowała, gdybym nie wiedziała, że firma od Super Suplementu ma w zwyczaju nagradzać polecenia swoich produktów (taka sytuacja zdarzyła się podczas moich praktyk), chociaż nie spotkałam się do tej pory z tak chamskim wciskaniem na siłę (raczej: polecam też kupić to. nie? nie szkodzi).
Ja kształcę się na technika farmacji, więc nie dałam się przekonać, że suplement leczy, ale przeraża mnie fakt, że większość ludzi ufa farmaceutom, a oni to wykorzystują.
Kilka dni temu dały o sobie znać moje nawracające problemy z zatokami. Dyskomfort duży, ciężko poruszyć głową bez bólu, a naprawdę nie mogłam pozwolić sobie na kwitnięcie w domu przez kilka dni, więc ruszyłam do apteki osiedlowej.
Wiedziałam co chcę kupić, by mi pomogło i wyłuszczyłam sprawę Pani Aptekarce [PA]. Zaowocowało to takim dialogiem:
[Ja]: Witam, poproszę lek xyz.
[PA]: A, to nie mamy tu tego..
[Ja]: Nie musi być to konkretnie ten lek, może być coś innego z tą substancją czynną.
[PA]: No nie wiem, czy mamy coś takiego.. Ale mogę zaproponować pani to!
I tu triumfalnie podaje mi... suplement diety! Tak, usiłuje wcisnąć mi suplement, gdy wyraźnie proszę o lek. Już samo to sprawiło, że nieco podniosło mi się ciśnienie. Jeżeli ktoś nie rozumie dlaczego, polecam wyszukać różnice pomiędzy lekiem a suplementem.
[Ja]: Ale jednak chciałabym lek, nie suplement diety…
[PA]: A co to za różnica? (!!!)
[Ja]: Jednak spora.
Na to Pani Aptekarka z wielką łaską podaje mi lek, o którym wiem, że nie działa na mnie za dobrze. To akurat nie jej wina, ale ona się nie poddaje:
[PA]: Bo wie pani, mamy jeszcze to, ale tego to trzeba brać po dwie tabletki trzy razy dziennie, a mojego Super Suplementu tylko jedną tabletkę raz na dzień!
[Ja]: Raczej podziękuję.. - i odeszłam od okienka.
Usłyszałam jeszcze jak do kolejnej osoby PA mówi, że ta dzieciarnia teraz się naczytała i wymagania mają z kosmosu.
Może cała sytuacja by mnie tak nie zirytowała, gdybym nie wiedziała, że firma od Super Suplementu ma w zwyczaju nagradzać polecenia swoich produktów (taka sytuacja zdarzyła się podczas moich praktyk), chociaż nie spotkałam się do tej pory z tak chamskim wciskaniem na siłę (raczej: polecam też kupić to. nie? nie szkodzi).
Ja kształcę się na technika farmacji, więc nie dałam się przekonać, że suplement leczy, ale przeraża mnie fakt, że większość ludzi ufa farmaceutom, a oni to wykorzystują.
apteka
Ocena:
148
(166)
Komentarze