Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy historii: #80441

Dla tych, którym nie chce się czytać poprzedniego wyznania- streszczenie: mam "wojnę" z TU, które odmawia mi uznania szkody w ramach ubezpieczenia AC. Szkoda kolejno była uznana, wysokość zanegowana, a następnie szkody odmówiono, bo "uszkodzenia nie są kompatybilne z miejscem zdarzenia". Szczegół, że widać na miejscu pozostały lakier i przede wszystkim: 2 opinie rzeczoznawcy potwierdzające zdarzenie i zasadność naprawy. I o naprawę rzecz się rozchodzi.

Jak pisałam też w kontynuacji tamtego wyznania, sprawę zgłosiłam do Miejskiego Rzecznika Konsumentów i Rzecznika Finansowego. Na pismo tego pierwszego odpowiedź z TU była "zlewkowa", oni swojej winy nie widzą, wszystko jest ok. Sam MRK też rzekł, że na takie dictum oni są bezradni- TU odpowiedziało, że wszystko jest w porządku to on już wiele zrobić nie może. Co innego Rzecznik Finansowy. Jego pismo było przede wszystkim bardziej dosadne i merytorycznie (pod względem aspektów prawnych) lepiej zredagowane. I nagle jest światełko w tunelu. Jest odpowiedź TU- jednak szkoda jest zasadna. I tu się zaczyna kolejna część cyrku...

Zadzwoniła do męża prowadząca sprawę w TU, że ona już chce wypłacić pieniążki tylko ona nie ma nr konta, żeby już, teraz podać. Ale mąż jej tłumaczy na spokojnie, że żadnych pieniędzy nie chcemy, tylko naprawy bezgotówkowej pojazdu w ramach ubezpieczenia AC. Ale Pani nie ma adresu ASO, który ma to wykonać, ani pełnomocnictwa, w ogóle nic. Dzwonię więc ja i wytłuszczam jeszcze raz to samo, przy czym dodaję, że pełnomocnictwa dostała jeszcze w sierpniu, razem z pakietem zdjęć i kosztorysem napraw (z ASO). Ona nic nie ma, nic nie dostała, przesłać raz jeszcze. Ale, że zaufania nie mam do nich wcale, proszę o potwierdzenie na maila, że będą realizowali naprawę w całości kosztów wycenionych przez ASO w ramach AC. Ona coś mi skreśli w mailu takiego. I skreśliła. A jako załącznik do swego maila dołączyła kosztorys z ASO (którego pół godziny wcześniej podczas rozmowy tel. nie miała) z powykreślanymi pozycjami.

Dzwonię raz jeszcze i proszę o wyjaśnienie wykreśleń
- Bo jak ASO naprawę wykona, to wystawi faktury i zrobi zdjęcia tam, gdzie powykreślałam i wówczas rozliczymy to z ASO.
No raczej nie, tak bawić się nie będziemy, bo jaką mam gwarancję, że faktycznie rozliczą wszystko? Skoro na piśmie jest inna kwota i pełno uwag. Proszę więc Panią, by mailowo potwierdziła mi taki stan rzeczy.
Tego niestety Pani zrobić nie może, bo na żadnym dokumencie, żadne TU nie potwierdzi, że wykona wszystkie naprawy. I nawet Rzecznik Finansowy mi nie pomoże.

Proszę więc o dodatkowe oględziny (i tel. i mailowo) pojazdu- przez ich rzeczoznawcę w ASO. Przetrzymała mnie na linii, bo od razu podczas rozmowy wszystko w systemie wklepie. Rozmowa wtorek, oględziny miały być środa, czwartek po uprzednim kontakcie ze strony rzeczoznawcy.

Czwartek. Tel. z ASO, że nikogo nie było. Do nas też nikt nie dzwonił, więc znowu dzwonię ja. Prowadząca sprawę zrzuca połączenia po usłyszeniu nazwiska. Myślałam, że przesadzam, ale po 5 takich próbach (zrzutach), zaczęłam dzwonić z innego numeru. Wtedy trafiałam na innych konsultantów, gdzie nikt nie mógł mnie przełączyć do prowadzącej. Koniec końców przypadkowy konsultant, któremu nie pozwoliłam się spławić postanowił porozmawiać i jak się okazało pomóc. Co się okazało? Prowadząca w ogóle nie wprowadziła oględzin. Konsultantka wprowadziła dopiero w czwartek, potwierdziła to mailowo. Po tej rozmowie, 15 minut mija i dzwoni rzeczoznawca, że właśnie dostał wniosek na oględziny. Męża i samochód pamięta- zdziwiony, że sprawa się ciągnie.

Skargę na Panią złożyłam. Bo okłamała, bo jawnie wprowadziła w błąd. W piątek tel. zarzeka się, że ona wszystko wykonała, że z rzeczoznawcą rozmawiała. Kazała mi dzwonić do swojej przełożonej, bo mi do dodania nic nie ma, ona jest w porządku.

Oględziny. Rzeczoznawca po raz kolejny przyznał rację, co więcej zauważył jeszcze kilka drobiazgów do zrobienia. Przy czym przyznał dla męża, że prowadząca nie kontaktowała się z nim wcale, a i wniosek o oględziny ma od innej Pani (tej z którą rozmawiałam).

Dzwonię zatem do przełożonej. Ta potwierdza wersję prowadzącej. Na moje pytanie, który pracownik kłamie, nie umiała odpowiedzieć. Ale sprawa miała być wyjaśniona w przeciągu kilku dni.

Finalnie (już nie przedłużając i tak długiego tekstu) szkodę uznali w pełnej kwocie. ASO naprawiło, auto wydało. Przeprosin, ani informacji o rozpatrzeniu skarg nie dostałam. Wniosek jest jeden: nie odpuszczać i walczyć o swoje. Gdyby nie Rzecznik Finansowy nie wiem ile sprawa by się ciągnęła jeszcze- i tu dziękuję Wam- Piekielni, to wasza rada. A sprawa i tak trwała- od sierpnia 2017 do dziś.

towarzystwo ubezpieczeniowe AC

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (129)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…