Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8414

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja żona jest właścicielką przybytku łączącego w sobie cechy księgarni, saloniku prasowego i kawiarni, w skrócie rzecz ujmując taki "empik dla ubogich".
Tego dnia poprosiła mnie, żebym za nią otworzył sklep i obsługiwał klientów, bodajże źle się tego dnia czuła.
Muszę dodać, że w stosunku do klientów czy to swoich czy jak tutaj- mojej żony, jestem zawsze uprzedzająco uprzejmy.
Temu klientowi jednak czymś podpadłem. Czy to jakiegoś towaru nie było, czy nie zgodziłem się z jakąś jego opinią (środowisko polonijne jest dość specyficzne, wiele osób na co dzień musi pokornie znosić poniżenia i impertynencje od swoich "tubylczych" klientów czy zleceniodawców i chętnie wyładowuje swoje frustracje kiedy ma taką możliwość, szczególnie na swoich rodakach, w sytuacjach kiedy to oni są klientami i "mogą wymagać"), już dziś niestety nie pamiętam co takiego okropnego zrobiłem. W każdym razie pan strasznie się zaperzył, zaczął mi wymyślać, w końcu sięgnął po, jak sądził, "asa w rękawie":
(P)an: Pan tu już nie pracuje! Proszę mi dać numer telefonu do swojego szefa!
Nie wiem do dziś jak udało mi się zachować powagę na twarzy wręczając mu wizytówkę ze swoim numerem telefonu...

ksiegarnia/kawiarnia/kiosk

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 602 (692)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…