Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84497

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam piekielnego wujka. Będzie długo.

Wujek jest najmłodszy z rodzeństwa, ojca stracił młodo i jest rozpieszczony do granic. Zaraz po studiach w rodzinnej małej mieścinie otworzył sklep, który na początku całkiem nieźle prosperował. W sklepie zatrudnił moją mamę, która robiła za niego prawie wszystko - była sprzedawcą, ale też płaciła rachunki, podatki, wystawiała faktury, czasem nawet jeździła po towar. Wujek mieszkał w innym dużym mieście, 100 km dalej, dostarczał towar i inkasował zyski.

Zachęcony sukcesem, wziął kredyt i otworzył kolejne 2 sklepy, które niestety szybko upadły. Wujek popadł w długi - kredyt na otwarcie, rachunki, pensje, psujący się towar...

Na spłatę długów pożyczał pieniądze od prawie każdego członka rodziny. Moja mama pożyczyła mu najwięcej, bo akurat miała oszczędności, a jej młodszy braciszek płakał w słuchawkę, że komornicy go straszą więzieniem.

W życiu prywatnym też mu nie wyszło - ma dwójkę dzieci - jedno nieślubne, a z matką drugiego się rozwiódł. Alimentów nie płaci, bo twierdzi, że nie ma z czego.

Moja mama przez 2 lata pracowała w sklepie bez wypłaty, bo liczyła na to, że uda się podnieść z tego dołku. Płaciła rachunki i podatki w miarę możliwości, ale niedofinansowany sklep tracił klientów, bo towaru było mało. Ostatecznie Wujek sklep zamknął, pozostawiając niezapłacony ZUS, pensję mamy i pożyczkę na spłatę długów. Pozostałych członków rodziny poza moją mamą spłacił.

Wujek miał pracę na stanowisku kierowniczym w sklepie w dużym mieście. Kiedy komornicy dobrali mu się do pensji, rzucił pracę, bo nie będzie pracował, żeby mu zabierali. Pracuje teraz na czarno.

Adres zamieszkania ma zgłoszony u swojej mamy, która niedawno zmarła. Dom ma nieuregulowane sprawy sądowe, którymi zajmuje się moja mama, żeby była możliwość sprzedaży i podziału majątku.

Babcia za życia starała się spłacać długi syna, ale ze swojej marnej emerytury spłacała bardzo małe kwoty. Cały czas nachodzili ją komornicy i straszyli, że odbiorą jej dom. Śmiem twierdzić, że gdyby nie stres, może pożyłaby dłużej. Babcia całej rodzinie tłumaczyła, że po sprzedaży domu (za życia chciała go zamienić na kawalerkę w bloku) chce w pierwszej kolejności spłacić długi Wujka z jego części majątku.

Cała rodzina zna sytuację i do niedawna wszyscy zgodnie twierdzili, że plan jest taki - kończymy sprawy sądowe, sprzedajemy dom, dzielimy majątek, z części W spłacamy długi, a pozostali dostają swoją część pieniędzy. Długi W są tak duże, że nie ma mowy o spłacie ich w całości, ale chcieliśmy chociaż, żeby mama odzyskała swoje pieniądze i żeby zapłacić zaległe alimenty na dzieci, a resztą niech się martwią wierzyciele.

Nie byłoby tej historii, gdyby było tak pięknie. Ostatnio Wujek przyjechał, naopowiadał bzdur rodzinie i teraz wszyscy twierdzą, że mamy się nie wtrącać w Wujka sprawy, on sam zajmie się swoimi długami. Mało tego - Wujek stwierdził, że żadnych zobowiązań wobec mojej mamy nie ma, przecież sobie sama odbierała swoje wypłaty z kasy, do której miała pełny dostęp. Rodzina skłócona, nie wierzą mojej mamie, mimo że nigdy nie zawiodła ich zaufania.

Aliementów on spłacać nie będzie, bo twierdzi, że cały czas daje jakieś pieniądze dziecku (była żona twierdzi, że raz kupił dziecku buty i kilka razy w ciągu kilku lat dał po 50 zł kieszonkowego).

Wujek przed rodziną zgrywa biednego, oszukanego przez wszystkich człowieka, a sam od wielu lat jeździ sobie z panienkami na wczasy, chodzi po drogich restauracjach, uprawia sporty ekstremalne itd., co relacjonuje na Facebooku.

W tym samym czasie moja mama została bez pracy i środków do życia (jest rozwódką), wszystkie oszczędności oddała swojemu bratu i był czas, że naprawdę miała 0 zł na koncie. A on przyjeżdżał i opowiadał, jak wczoraj był z dziewczyną w restauracji Magdy Gessler w zupełnie innym mieście. Zapytany przez moją mamę, czy skoro stać go na takie wyjazdy, to mógłby jej spłacać chociaż po 100 zł miesięcznie długi, bo ona nie ma nawet na chleb, odwrócił się i zmienił temat.

Wymyślił sobie teraz, że wystąpi o upadłość konsumencką. Cała rodzina mu przyklasnęła, bo to takie wspaniałe rozwiązanie. Nikt chyba nie rozumie, że żeby uzyskać upadłość konsumencką, trzeba mieć ważny powód. Wujek sam zrezygnował z pracy, a jego Facebook (profil w żaden sposób nie utajniony, podpisany imieniem i nazwiskiem) trzeszczy od zdjęć z wyjazdów. Gdyby jakimś cudem zasądzono upadłość, moja mama i jego dzieci pozbawione byłyby jakiejkolwiek możliwości odzyskania pieniędzy.

Ręce mi opadają, nie mam pojęcia, czy da się to jakoś rozwiązać. Mama nie poda własnego brata do sądu, z resztą po co, skoro ma taką listę długów, że musiałby w totka wygrać, żeby to spłacić. Dowodów żadnych nie ma, wszystko odbywało się gotówkowo, bo to przecież rodzina, przez kilka lat współpraca układała się dobrze, dopiero potem się popsuło.

Nie mogę tylko uwierzyć jak to się stało, że moja mama, która całe życie dla wszystkich jest pomocna i kochana, została uznana za kłamcę i wichrzyciela, a znany ze swoich ekscesów Wujek przekonał rodzinę, że jest niewinny i pokrzywdzony przez wszystkich bliskich i wszystkie instytucje, z którymi miał styczność.

rodzina

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…