Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#84860

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ta historia może i nie jest piekielna, jeśli zachowanie tu opisane potraktujemy jak kiepskie hasło reklamowe. Jednak jeśli przyjąć, że pani "doradza" w ten sposób wszystkim rodzicom, albo i wychowuje tak własne dzieci... Brrr...

Zaszłyśmy dziś z córką na halę targową. W drodze do pasmanterii mijałyśmy stoisko z bielizną i kostiumami kąpielowymi. Córce spodobał się jeden, faktycznie ładny, więc chwyciła wieszak i zażartowała "No, kupujemy, kupujemy!".

Odparowałam bez zbytniego zastanawiania się "Spoko, wyciągaj pieniądze i kupuj." Pośmiałyśmy się i strój został odwieszony na miejsce, a my skierowałyśmy się dalej.

I wtedy padł komentarz "Nie no, ale jak dziecko chce to trzeba kupić!"

Tak? No już się rozpędziłam - myślę sobie, a na głos powiedziałam tylko "Ma strój kąpielowy, jest dobry, posłuży jej do końca wakacji, nie będę kupować kolejnego fatałaszka tylko po to, żeby go mieć."

Odpowiedziało mi pogardliwe spojrzenie okraszone "No można i tak, można i tak..."

Ja rozumiem, że ta pani chce sprzedać, na tym zarabia, ale takie gadki uważam za przesadę. To moja sprawa, ile strojów kąpielowych ma moje dziecko, a trzeba wziąć pod uwagę, że przekazywanie ubrań tak osobistych młodszym dzieciom z rodziny jest moim zdaniem mało higieniczne. Więc dodatkowe szmatki to dodatkowe śmieci i tym też się kieruję dobierając córce garderobę.

Cóż, jeśli system hierarchii pani sprzedawczyni układany jest wg tego, ile zbędnych rzeczy kto kupuje, to zapewne plasuję się gdzieś w okolicach dna tej drabinki...

I niewiele mnie to w sumie interesuje.

sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (25)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…