Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#85330

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na odstresowanie, krótko i mam nadzieję zabawnie.

Byliśmy ze Szczerbusiem wczoraj w Warszawie celem dodatkowego przebadania... Mniejsza, ważne jest to, że po pierwsze trzeba było być rano, po drugie mamy tam ponad dwie godziny jazdy, więc wyjechaliśmy o godzinie zgoła barbarzyńskiej, jeszcze przed 6, po trzecie - po pobraniu numerka trzeba siedzieć na korytarzu aż nie zawołają i w sumie nigdy nie wiadomo o której się wejdzie.

Pobrałam numerek, zamieniłam parę zdań z współczekaczkami i stwierdziliśmy, że najwyższy czas na śniadanko. Niedaleko jest Żabka i tam się udaliśmy na "hodoga".

Ja jak zwykle z czosnkowym, Szczerbus prosi z jakimś pikantnym, pani proponuje sos amerykański. OK, dostaliśmy, zjedliśmy, wróciliśmy.

Kilkanaście minut później mąż jednej z współczekaczek przynosi jej hot-doga, ona nadgryza i się krzywi.
Żona: Nie zjem tego, pikantny strasznie! Jaki sos wziąłeś?
Mąż: Prosiłem o łagodny, to pani poleciła amerykański...

Nie zdołałam powstrzymać parsknięcia (siedziałyśmy na tym samym parapecie, oddzielał nas tylko mój plecak, wszystko było słychać) i wyjaśniłam wszystkim obecnym z czego się śmieję. Uzgodniliśmy że i pana i nas obsługiwała ta sama pani. Zbiorowy facepalm było słychać chyba daleko :D

Żeby było śmieszniej - na deser po hot-dogu wzięłam sobie donata, tego ciemnego w posypce z oreo. Można nim było wbijać gwoździe.

Nie wiem, jak ja parę lat temu w handlu pracowałam, to jednak były inne standardy obsługi, coś się zmieniło?

sklepy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…