Tak mi się przypomniało przy okazji "cyfryzacji" urzędów...
Mój znajomy ma punkt odbioru i nadań pewnej firmy kurierskiej. Czasem, gdy zamawiam coś przez internet odbieram u niego w drodze do domu, a i jest wówczas chwila, żeby pogadać.
Jest tuż przed zamknięciem, siedzimy sobie, pijemy kawę umawiamy się na ryby na weekend (taki czas przed epidemią). I wtedy wchodzi klientka z paczką. W zasadzie nie zwracamy na nią uwagi. Pracownica obsługuje. I w pewnym momencie pani podaje adres mailowy. Pewnie żaden z nas nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie rozszerzenie gov.pl
Żeby nie przedłużać. Pani pracująca w instytucji państwowej używa maila służbowego, w domenie rządowej aby robić prywatne zakupy. Pewnie jeszcze (to już moje domniemanie) klika wszystkie zgody marketingowe. Więc dostaje najprawdopodobniej tonę spamu, wśród którego łatwo o zainfekowany link. A przy takiej beztrosce, kliknięcie i zainfekowanie sieci, to tylko kwestia czasu.
Mój znajomy ma punkt odbioru i nadań pewnej firmy kurierskiej. Czasem, gdy zamawiam coś przez internet odbieram u niego w drodze do domu, a i jest wówczas chwila, żeby pogadać.
Jest tuż przed zamknięciem, siedzimy sobie, pijemy kawę umawiamy się na ryby na weekend (taki czas przed epidemią). I wtedy wchodzi klientka z paczką. W zasadzie nie zwracamy na nią uwagi. Pracownica obsługuje. I w pewnym momencie pani podaje adres mailowy. Pewnie żaden z nas nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie rozszerzenie gov.pl
Żeby nie przedłużać. Pani pracująca w instytucji państwowej używa maila służbowego, w domenie rządowej aby robić prywatne zakupy. Pewnie jeszcze (to już moje domniemanie) klika wszystkie zgody marketingowe. Więc dostaje najprawdopodobniej tonę spamu, wśród którego łatwo o zainfekowany link. A przy takiej beztrosce, kliknięcie i zainfekowanie sieci, to tylko kwestia czasu.
cyfryzacja
Ocena:
98
(124)
Komentarze