Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia w PKS.
Jechałam ze swoim labradorkiem - piesek bardzo zadbany, wyszkolony, mega grzeczny, od małego dużo podróżował z nami, więc umie się zachować, uwielbia ludzi i ufa każdemu.
Pierwszy raz jednak jechaliśmy PKS, sprawdziłam jakie są zasady przewozu, wiec piesek miał i książeczkę i kaganiec.
Stoimy w kolejce do autokaru, jesteśmy już na schodach, piesek siedzi bez ruchu. Nagle tuż za nami głośne komentarze jakichś pań:
- Co to ludzie już sobie nie wymyślą, no. Wszędzie te brudne, srające i zapchlone psy muszą wpychać?
Na co druga:
- Zaraz powiemy kierowcy, niech to bydle stąd wyrzuci!

W tym momencie dochodzę do kierowcy i pokazuję kupione wcześniej 2 bilety.
Kierowca pyta:
- A ten drugi to za kogo? (piesek siedział za mną)
Ja odsuwam się by go pokazać.
W tym momencie jedna z pań:
- Panie, pan tego cholerstwa chyba nie wpuści?! Ciekawe co na to sanepid?!
Na to kierowca popatrzył na pieska, który jak to labek zwykle szybko zjednuje sobie ludzi i wyciągnął do niego rękę. Na moją komendę psiak podszedł do kierowcy, oczywiście dał się pogłaskać i jeszcze polizał go po ręce. Kamień spadł mi z serca, już widziałam że kierowca kupiony (bo co prawda przepisy PKS pozwalają na przewóz zwierząt ale wiadomo - ostatecznie decyduje czynnik ludzki ;) )

Kierowca popatrzył na mnie i mówi cicho:
- Pani sobie z nim usiądzie na końcu to będziecie mieć więcej miejsca i tam się położy (czekało nas 5 godzin jazdy). - Po czym bardzo głośno dodał: - Oj piesku, piesku, jakby wszyscy pasażerowie byli tacy fajni, grzeczni i spokojni jak ty, to dużo milej by nam tu wszystkim było!
Więcej komentarzy ze strony pań piekielnych nie słyszałam...

pks

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 871 (955)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…