Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90139

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obawiam się, że to typowa historia w naszym "uczciwym" kraju.

Ale do rzeczy:
Znajomej padło sprzęgło (siłownik, bo pedał wpadał w podłogę), więc skontaktowała się z mechanikiem (dwie ostatnie naprawy bez zarzutu). Ten zadzwonił, odholował auto i powiedział, że sprawdzi i poda koszty naprawy (ze względu na to że auto nie najnowsze i może nie warto ładować kasy, kiedy się to nie opłaci. Co ważne sam to niejednokrotnie podkreślał).

I do tego momentu ok. Byłem poproszony przez nią o pomoc w kontakcie i zadzwoniłem rano i otrzymałem konkretne info "działamy, a po południu zadzwonimy z diagnozą i kosztami". I do tego momentu wszystko świetnie. Do wieczornego telefonu: "auto naprawione, koszt 150% wartości auta, wymieniliśmy to co zepsute i dodatkowo to, to, to i to i jeszcze musimy to i to".

Krew mnie nieco zalała, ale powiedziałem, że miał zadzwonić o diagnozie i kosztach, a nie z informacją o potwornie drogiej naprawie.

Tu zaczęło się zbywanie i monolog czegóż to on nie wymienił! Więc pytam następnego dnia (bo musiałem ochłonąć) a kto go prosił o naprawę czegokolwiek mimo braku jakiegokolwiek kosztorysu? Tu znów monolog zakończony rozłączeniem z jego strony, bo "jadę z rodziną i nie mogę rozmawiać". Tiaaa.

Rzecznik praw konsumenta wyśmiała kolesia, milicja (niestety policji już w Polsce nie ma) stwierdziła, że "nic nie możemy zrobić, proszę poinformować pana, że MUSI wydać pojazd". I tyle.

Czy naprawdę muszę pogadać z dobrze zbudowanymi i władającymi bronią wszelaką kolegami, żeby odzyskać znajomej własność? W kraju tzw. prawa i sprawiedliwości? Bo tematu nie odpuszczę.

Gdańsk Piekarnicza

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…