Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90502

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poza czytaniem piekielnych bardzo lubię sobie posłuchać historie jakie wrzuca na swój kanał na YT Redditowy. Nie wiem czy mogę wrzucić link, ale chodzi o drugą historię z filmu r/ProRevenge KARYNA STRACIŁA DZIECI I POSZŁA SIEDZIEĆ BO ROZWALIŁA MOJE AUTO - Reddit Podcast. W firmie, w której pracowałem jakieś 9 lat temu wydarzyła się podobna historia, ale na trochę większą skalę.

Była to dość duża firma konsultingowa, która współpracowała z wieloma innymi mniejszymi i większymi firmami. Ze względu na profil działalności otrzymywaliśmy od kontrahentów dość dużo różnego rodzaju prezentów. Głównie były to paczki marketingowe (kubek, długopis, smycz z logiem firmy, itp. plus jakieś słodycze), jednak dość często zdarzały się też duże paczki z produktami danej firmy. Oczywiście największe natężenie tego typu prezentów miało miejsce w okolicach świąt bożego narodzenia. Najczęściej fanty tego typu były rozdawane szeregowym pracownikom i zajmowała się tym sekretarka prezesa. No i muszę przyznać, że robiła to dość sumiennie, gdyż z tego co wiem zapisywała co, kto i kiedy dostał, tak aby nikt nie czuł się poszkodowany.

Niestety pani sekretarka zbliżała się do wieku emerytalnego, więc postanowiono zatrudnić nową osobę tak aby miała szansę ze spokojem wdrożyć się i w odpowiednim momencie móc zacząć samodzielną pracę. No i w końcu nadszedł ten dzień gdy musieliśmy pożegnać panią sekretarkę a nowa pani sekretarka przejęła stery. I od tego momentu fantów od kontrahentów z miesiąca na miesiąc zaczęło pojawiać się coraz mniej. Po około pół roku w miesiącu rozdawane były maksymalnie 3-4 paczki marketingowe, gdzie wcześniej bywało, że miesięcznie było ich 15-20 plus jeszcze 1-2 paczki z produktami. I nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że ktokolwiek był jakoś oburzony, że tych paczek nie ma. To był tylko miły dodatek do pracy w tej firmie. Co prawda raz na jakiś czas pojawiały się komentarze typu "Coś kontrahenci się obijają z prezentami dla nas", ale raczej nikt nie zwracał na to większej uwagi.

Sprawa się rypła w zupełnie inny sposób. Tak jak wcześniej wspominałem okolice bożego narodzenia są okresem, w którym dostawaliśmy najwięcej prezentów i co ważne nie wszystkie były przeznaczone dla pracowników. W tamtym momencie wyszły dwa "nieporozumienia". Pierwsze to paczka wysłana przez jednego z kontrahentów jako prezent dla prezesa (nie mam pojęcia co w niej było). Najprawdopodobniej sekretareczka nie przeczytała maila, w którym przekazano, że ma ona trafić w ręce szefa i po prostu sobie ją przywłaszczyła. Drugie nieporozumienie natomiast było o wiele śmieszniejsze. Zamówiliśmy wtedy dwa nowe laptopy, a jako, że były święta to przyszły one z życzeniami świątecznymi. Na tej podstawie najpewniej wydedukowała, że to również jest prezent od kontrahenta i się nie bała i zaebała.

Z tego co wiem wywalili ją dyscyplinarnie i chodziła plotka, że przez rok przywłaszczyła sobie prezenty, które były warte razem ponad 11000 zł (nie licząc tych dwóch laptopów i prezentu dla prezesa).

sekretarka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…