Historia Xynthii przypomniała mi, jak będąc młodym dziewczęciem kupowałam czasopisma typu "Filipinka" czy "Dziewczyna", ponieważ często trafiały się w nich gratisy - błyszczyki, torebki i takie tam.
Kiedyś koleżanka dała mi znać, że do któregoś tytułu dodają pięknie pachnący krem do rąk. Poleciałam do pobliskiego sklepu (zwanego szumnie "Delikatesami"), ale wskazane czasopismo było bez kremu i bez folii (gratisy najczęściej były zapakowane razem z gazetą w foliowe opakowanie). Gdy zapytałam o to ekspedientkę, odpowiedziała, że przecież nigdzie nie jest napisane, że tu ma być jakiś dodatek.
Dopiero w kiosku obok dostałam czasopismo z gratisem. Z ciekawości zaczęłam sprawdzać i szybko odkryłam, że jeśli na okładce nie było informacji o dodanym prezencie, to czasopisma trafiały na sklepową półkę bez niego.
Kiedyś koleżanka dała mi znać, że do któregoś tytułu dodają pięknie pachnący krem do rąk. Poleciałam do pobliskiego sklepu (zwanego szumnie "Delikatesami"), ale wskazane czasopismo było bez kremu i bez folii (gratisy najczęściej były zapakowane razem z gazetą w foliowe opakowanie). Gdy zapytałam o to ekspedientkę, odpowiedziała, że przecież nigdzie nie jest napisane, że tu ma być jakiś dodatek.
Dopiero w kiosku obok dostałam czasopismo z gratisem. Z ciekawości zaczęłam sprawdzać i szybko odkryłam, że jeśli na okładce nie było informacji o dodanym prezencie, to czasopisma trafiały na sklepową półkę bez niego.
gratis promocja
Ocena:
116
(126)
Komentarze