Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91045

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia o mojej jeszcze pracy.

Dzisiaj o moim certyfikacie z poprzedniej historii.

Jak wspominałem w poprzedniej historii, dzięki naprawie maszyny producent zaprosił mnie na szkolenie z zakresu obsługi i obecnie jestem (jak mnie pamięć nie myli), jedną z 5 osób na Polskę, a certyfikat firmowy ma tylko jedna firma.

Generalnie mój pracodawca bardzo się ucieszył, że będę miał to szkolenie, dodatkowo jeszcze bardziej się cieszył, że jest za darmo (koszt to kilka tysięcy euro, dokładnie nie wiem). Chciał także wykorzystać moje szkolenie na zmniejszenie mi urlopu ("W sumie Cię nie będzie tydzień i to na dodatek za granicą to jak urlop"). Jednak się nie dałem. Nawet udało mi się wyrwać zwrot kosztów za samolot, bo jednak dojechać musiałem sam. ("Szefie robię te szkolenie dla firmy, niech szef pomyśli ile można klientów nagonić, jakie roboty można robić"). Zmartwił się jak przywiozłem certyfikat na którym jednak nazwy firmy nie było tylko moje imię i nazwisko. Musiał jednak wykorzystać ten fakt i na firmowym FB pochwalił się, że mamy takiego pracownika z certyfikatem.

Złożyło się tak, że dzięki mojej certyfikacji zostało zaproponowane firmie naprawienie kolejnego zestawu maszyn u kolejnego z klientów "premium" w Polsce. Naprawa dosyć prosta, jednak czasochłonna. Udało się i stety albo niestety od razu przyszło zapytanie z tej samej firmy tylko z siedziby we Francji, że mają problem tam na jednym z obiektów i czy uda nam się to naprawić.

Szef już widział euro w oczach i oczywiście trzeba jechać im to naprawić, otwieramy się na nowe rynki. Szef od razu cena x2 bo Francuzi kasę mają, dodatkowo x2 i razy euro czyli prawie x8 przebitka. Jakieś negocjacje, udało się cenę uzgodnić. Walczyłem jak lew żeby tego nie wziąć, bo oczywiście ja musiałem negocjować. Jednak rekomendacja od 2 osób z Polski przeważyła i trzeba jechać.

[N]yord - Szefie Francuzi się zgodzili, mówią żeby jak najszybciej przyjeżdżać. Kto ma jechać?
[S]zef - Naprawdę? Zgodzili się? O jaaa. Co głupio pytasz ty jedziesz i dobierz sobie z dwie osoby. Masz to zorganizować.
[N]- Po pierwsze nic nie wiemy o awarii, po drugie niezbyt mi się uśmiecha tam jechać. Chyba że jakoś się dogadamy.
[S] - Coś Ci tam rzucę, jedź jedź.
[N] - Szefie drugi raz się nie dam zrobić, jaka premia dodatkowa za ten wyjazd?
[S] - Dobra, jakoś tam dogadamy się.
[N] - NIE, chce 10% dodatkowo od tego zlecenia inaczej nie jadę.
[S] - Ciebie chyba poj*****, nie dam Ci 10% za to zlecenie.
[N] - To Szef się pakuje i jedzie, bo ja w umowie mam pracę na terenie Polski, nic tam o wojażach zagranicznych nie ma. Od razu też Pan poinformuje kontrahenta, że nie przyjadę.
[S] - Ty chyba tutaj nie chcesz pracować co? (ulubiona zagrywka - straszenie)
[N] - Ja już Panu kilka razy mówiłem, że ja tu nie muszę pracować, a w tej chwili to Pan ma problem, bo ja z certyfikatem pracę znajdę za 5 minut, wykonam tylko telefon. A Pan podpisał już kontrakt na wykonanie naprawy, są kary umowne. Pana wola.
[S] - Kur** no dobra. Niech będzie.
[N] - Druga sprawa...
[S] - Jaka druga sprawa? Co znowu?
[N] - Szef wie, że jak pracujemy na terenie innego kraju Unii delegowani przez pracodawcę to pracujemy wedle stawek tego kraju. Dlatego szef to także uwzględni przy rozliczeniu. Aktualnie najniższa krajowa we Francji wynosi 11 euro z groszami. Czyli jakieś 50 zł, dodatkowo nadgodziny płatne 150% ustawowo.
[S] - Kur** to co ja zarobię, tak na pewno nie jest. Ja to muszę sprawdzić.

Cóż sprawdził, zadzwonił do księgowej, przyszedł ze spuszczoną głową:
[S] - Dobra to ty będziesz to miał, tylko nie mówi nic chłopakom. Dam im z 2-3 złote więcej na godzinę.
[N] - Ale oni już wiedzą
[S] - Powiedziałeś? Powiedziałeś im? Toż ja na tej robocie będę zajebiście stratny.
[N] - Nie, nic nie mówiłem. Nawet się z nimi nie widziałem, bo nie wiem czy jadę. Ale sądzę że mają internet i sam szef chodził i piał z zachwytu że robotę we Francji mamy to sobie posprawdzali.
[S] - Kur**,Kur**,Kur**,Kur**. Kto chcesz żeby jechał? Jak planujesz to zrobić.
[N] - Szefie jeszcze trzecia sprawa. Jak się dogadamy to będziemy rozmawiać o konkretach.
[S] - Jaka trzecia znowu trzecia sprawa, w co ty grasz?
[N] - 5% chce z góry, żeby zaraz się nie okazało że nic nie dostanę.
[S] - NIE MA TAKIEJ OPCJI! CO TY SOBIE MYŚLISZ?!
[N] - Okej, dziękuję jak tak. Ja nie jadę.
[S] - JA CIĘ ZWOLNIĘ DYSCYPLINARNIE!
[N] - Okej, nie widzę przeciwskazań.

Na drugi dzień przyszedł, przeprosił i nawet przyniósł pieniądze żeby jechać.

Jednak Szef nie byłby Szefem jakby tych drugich 5% nie wypłacał. Argumentował tym, że przez ten wyjazd wyszedł na minus dzięki moim wydumkom i nie wypłaci mi kasy. Gdzie zarobek na czysto po odliczeniu wszystkich kosztów to 8-10 tysięcy euro.

Kasę odzyskałem po prawie pół roku, jak przyszło kolejne zlecenie na naprawę. Ale co się wychodziłem to moje.

Kto tu był bardziej piekielny?

Praca

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…